,,Z
dnia na dzień, z godziny na godzinę, z minuty na minutę, z sekundy na
sekundę... Odczuwam coraz większą pustkę w moim sercu. Coraz bardziej zatracam
się w rzeczywistości. I chociaż bardzo się staram, już nie potrafię się śmiać,
cieszyć...
Bez niego...
To, co kiedyś dawało mi tyle radości, pozbawione jest jakiejkolwiek wartości.
Świat staje się szary, traci wszystkie swoje barwy.
Kolory powoli zanikają, jeden po drugim.
Śpiew ptaków cichnie.
Gwiazdy wydają się wcale nie świecić.
Zupełnie jakby nigdy nie istniały.
Nie ma ich, bo zniknęły razem z nim.
Z jego głosem, jego spojrzeniem, jego uśmiechem...
To, co kiedyś dawało mi tyle radości, pozbawione jest jakiejkolwiek wartości.
Świat staje się szary, traci wszystkie swoje barwy.
Kolory powoli zanikają, jeden po drugim.
Śpiew ptaków cichnie.
Gwiazdy wydają się wcale nie świecić.
Zupełnie jakby nigdy nie istniały.
Nie ma ich, bo zniknęły razem z nim.
Z jego głosem, jego spojrzeniem, jego uśmiechem...
A teraz?
Teraz nie ma już nic.
Tylko pustka...
Pusty wzrok wbity w ziemię.
Puste słowa wypływające z moich ust.
Głucha cisza, której nie mogę znieść.
Miliony myśli.
Niezliczona ilość pytań.
Żadnej odpowiedzi.
Bez niego...
Pragnę...
Oglądać słońce.
Dostrzegać kolory.
Słyszeć śpiew ptaków.
Podziwiać gwiazdy.
Jego głosu.
Jego uśmiechu.
Jego spojrzenia.
Jego miłości.
Teraz nie ma już nic.
Tylko pustka...
Pusty wzrok wbity w ziemię.
Puste słowa wypływające z moich ust.
Głucha cisza, której nie mogę znieść.
Miliony myśli.
Niezliczona ilość pytań.
Żadnej odpowiedzi.
Bez niego...
Pragnę...
Oglądać słońce.
Dostrzegać kolory.
Słyszeć śpiew ptaków.
Podziwiać gwiazdy.
Jego głosu.
Jego uśmiechu.
Jego spojrzenia.
Jego miłości.
Jego..."
-
...bardzo mi na tobie zależy i dlatego chcę być z tobą całkowicie szczera. -
wstaje i bierze do ręki pamiętnik. Spogląda
na niego, już ostatni raz tego wieczoru. Jej delikatne wargi lekko muskają
jego policzek. - To najlepsze rozwiązanie. - słyszy jak jej głos się łamie. Jej
oczy stają się zaszklone. Jednak wcale nie płacze, uśmiecha się przez łzy. Paradoks. Znika za drzwiami, a on
zostaje sam. Ogromna, pusta, teatralna sala sprawia, że jest
jeszcze bardziej zagubiony. Uparcie wpatruje się w ziemię, szukając
jakiegokolwiek punktu odniesienia, czekając
na znak. Słyszy kroki rozbijające się o starą, pokrytą deskami, podłogę. Cichną. Pojedyncze skrzypnięcie metalu.
Ktoś zajmuje miejsce obok niego. Rozpoznaje zapach jej perfum. Mocny, elegancki
z piżmową nutą. Czuje jak przeplata ich palce. Jej dotyk sprawia, że jego
mięśnie się rozluźniają.
- Zawsze będę blisko ciebie... - mówi,
kładąc głowę na jego ramieniu. Chowa twarz w jej długich blond włosach, a jej
kruchą dłoń zamyka w swojej. Pasuje
idealnie, zupełnie jakby została dla niego stworzona. Kto wie? Może rzeczywiście tak jest? Może szczęście było
dużo bliżej niż myślał? Może cały ten czas znajdowało się tuż obok niego? A on dopiero teraz zdał sobie z tego
sprawę...
*
Nie wiem, czy
robie dobrze
Nie wiem, czy
robię źle
Nie wiem, czy
milczeć
Czy może to
powiedzieć...
Jego aksamitny głos sprawia, że całkowicie
pogrąża się w słowach piosenki, odrywa ją od rzeczywistości. Uwielbia słuchać
jak śpiewa. Przy nim zapomina o problemach, zmartwieniach. W jego obecności
znikają wszystkie jej obawy. Kiedy jest przy niej wszystko staje się prostsze,
nabiera sensu.
Czym jest to,
co czuję wewnątrz mnie?
Czy tak
właśnie wygląda miłość?
Teraz jest tego pewien. Tak samo
jak swoich uczuć, których nie może już dłużej kryć. Podjął decyzję i nie miał
zamiaru zmieniać zdania. Nawet jeśli to za szybko, poczeka. Bo dla niej warto czekać, nawet tysiąc lat.
Tymczasem coś
mówi mi o Tobie.
Tymczasem coś
we mnie urosło.
Obok ciebie
wszystko wydaje się być łatwiejsze.
Każdy sen
staje się rzeczywistości.
Wszystko w jej głowie zaczyna
układać się w jedną całość. On śpiewa dla niej. Ale czy to w ogóle możliwe? Chwilę się nad tym zastanawia. Czy to znaczy, że...?
Teraz wiem, że
ziemia może być niebem.
Wierzę Ci,
Wierzę Ci...
Szybkim ruchem podnosi się,
przewracając krzesło. Głośne echo uderzającego o podłogę drewna rozbrzmiewa w
całym pomieszczeniu. Biegiem rzuca się w stronę drzwi. Czuje na sobie zdziwione
spojrzenia, jednak nie zwraca na nie uwagi. Poza
tym jednym. W pośpiechu opuszcza restaurację, nie chce spędzić tam ani
minuty dłużej. Myśli w jej głowie kłębią się niczym ciemne, burzowe chmury. Przystaje,
dopiero kiedy znajduje się już na zewnątrz. Chowa twarz w dłoniach i zaczyna
cicho łkać.
- Natalia! - słyszy głos
chłopaka, mimo to, wcale się nie odwraca. Nie chce? Boi się.
- Dlaczego to zrobiłeś? - mówi, ledwo słyszalnie, a wiatr rozwiewa jej
ciemne loki.
- Zrobiłem? Ale co? - pyta,
okrążając jej drobną sylwetkę. Zatrzymuje się tuż przed nią. - Pytasz, dlaczego
wyznałem ci, co tak naprawdę do ciebie czuję? - palcem wskazującym unosi do
góry jej podbródek. Teraz nie ma wyjścia, musi wreszcie na niego spojrzeć.
- Dlaczego właśnie teraz?! Teraz,
kiedy wszystko zaczęło się układać?! - wybucha. Zaciśniętymi pięściami uderza o
jego klatkę piersiową, na co on przyciąga ją jeszcze bliżej siebie.
- Spokojnie... - szepcze wprost
do jej ucha, delikatnie głaszcząc jej włosy. Czuje jak jego ciepło przenika przez
jej ciało. Oddech dziewczyny staje się bardziej miarowy, a serce zaczyna bić, w
nieco już spokojniejszym, rytmie.
- Boję się Federico. - lekko się
od niego odsuwa, wpatrując się
nieprzerwanie w czekoladowe tęczówki jego oczu. Tak niezwykle głębokie. - Nie chcę cię stracić...
- I nie stracisz. - zakłada
ciemny kosmyk za jej ucho. - Już zawsze
będę blisko ciebie. - muska wargami jej delikatne usta, a świat jakby na
chwilę staje w miejscu. Wszystkie ich obawy w jednym momencie obracają się w
nicość. Są tylko oni, ona i on. Nic innego się teraz nie liczy. - Bo tylko przy
tobie, ziemia staje się niebem... - uśmiecha się i przesuwa kciukiem po jej
policzku. Opiera swoje czoło o jej, a pojedyncze krople deszczu zaczynają
rozbijać się o ich skórę. Brunetka, uśmiechając się, odsłania szereg swoich
śnieżnobiałych zębów, jednak nic nie mówi. Bo to jedna z tych chwil, kiedy
słowa są zbędne. Wtedy wystarczy tylko miłość. A ona właśnie ją znalazła.
Znalazła ją u boku osoby, która jako pierwsza w nią uwierzyła, osoby, w której
odnalazła nadzieję. Tak więc Federico był jej wiarą i nadzieją, a od teraz
także miłością, jedyną i wieczną.
On natomiast dzięki niej
przekonał się, że żyć, tak naprawdę znaczy kochać, a życie bez miłości nie jest
życiem, a jedynie pozbawioną kolorów, szarą rzeczywistością, w której tak
prosto jest się zagubić.
*
Porozmawiajmy
ten jeden raz.
Ja Cię widzę
lecz Ty mnie nie.
W tej historii
wszystko jest na odwrót.
Tym razem nie
obchodzi mnie już nic.
Jestem i będę
przy Tobie...
Spogląda w niebo, które
dzisiejszego wieczoru wygląda jeszcze piękniej niż zwykle. Szuka odpowiedzi. Jednak gwiazdy milczą, układając się w tajemnicze
konstelacje. Mistyczne, niepoznane, strzegą sekretów, kryją przeznaczenie. Jednak
tu, na dachu budynku, wydają się być nieco bardziej osiągalne. Opiera się o
starą, metalową poręcz. Czuje jak zimno przeszywa jej skórę, docierając do
każdej komórki jej ciała. Zamyka oczy, wciąż kołysząc się w rytm piosenki. Piosenki,
która przypomina jej o nim, piosenki, od której wszystko się zaczęło, piosenki,
która stoi na początku ich wspólnej drogi. Drogi, która nigdy nie była usłana
różami lecz kręta i pokryta wieloma wybojami. Drogi, na której wciąż natykali
się na różne przeszkody. I mimo, że wiele z nich udało im się pokonać, nastał
moment, w którym oboje się zagubili. Błądząc pośród kłamstw i niedomówień,
coraz bardziej się od siebie oddalali. Aż w końcu znaleźli się w punkcie, z
którego powrót, wydawał się być niemalże niemożliwy.
Jednak pomimo wielu podjętych
prób, nie potrafiła o nim zapomnieć, nie potrafiła wymazać go ze swojego serca.
Jest nieodłączną częścią jej życia, jej świata, jej samej... A przecież nie można
pozbyć się części samego siebie. Chciała zacząć wszystko od nowa, znowu cieszyć
się życiem, odnaleźć szczęście. Chciała normalnie żyć... Jednak nie umiała. Bez
niego nie było to możliwe. Bo jak żyć w świecie, który pozbawiony jest
wszystkich barw, w świecie bez słońca? Jak żyć w świecie, w którym nie słychać
już melodii? Jak żyć, kiedy pustka w twoim sercu robi się coraz większa, a
jedyna osoba, która jest w stanie ją wypełnić znajduję się poza twoim
zasięgiem?
Porozmawiajmy
ten jeden raz.
Zawsze będę
przy Tobie.
Mimo, że mnie
nie dostrzegasz, spójrz.
Tym razem nie
obchodzi mnie już nic.
Ten głos... Jest niczym najpiękniejsza melodia świata. Czuje jak ją
wypełnia, a przyjemne ciepło rozchodzi się po całym jej ciele. Odwraca się, a
jej oczom ukazuje się tak niezwykle znajoma sylwetka. Na jego widok bezwiednie
się uśmiecha. W jego ustach ta piosenka staje się jeszcze bardziej wyjątkowa,
nabiera prawdziwego znaczenia. Podchodzi bliżej. Teraz dzieli ich już nie
więcej niż kilkadziesiąt centymetrów.
Jestem przy
Tobie,
jestem przy Tobie,
jestem przy Tobie,
jestem przy Tobie...
Kończą razem, a ich głosy
idealnie się dopełniają. Delikatnie ujmuje jej dłoń, przesuwając lekko kciukiem
po jej wierzchniej stronie.
- Szukałem cię, ale nigdzie nie
mogłem cię znaleźć. Zniknęłaś od razu po występie...- mówi, pocierając wolną
ręką o tył głowy. - Chciałem ci pogratulować. Byłaś niesamowita. - na jego
twarzy pojawia się ciepły uśmiech, jej
ulubiony. Czuje jak jej serce przyspiesza, a nogi zaczynają odmawiać
posłuszeństwa. Tonie w jego pięknych, zielonych oczach. Przepada? Nie, wie, że on zawsze ją ocali. Jest jej bohaterem,
dokładnie jak ci z bajek, które czytała jej kiedyś mama. Przystojny książę na
białym koniu, który zawsze przybywa, aby ratować swoją księżniczkę. Z tą drobną
różnicą, że ona już nie była jego księżniczką, a oni wcale nie żyli w bajce. Na pewno? To pytanie samo pojawiło się w
jej głowie lecz odpędziła je równie szybko, jeśli
nie szybciej...
- Wybacz, musiałam pobyć trochę
sama. - tłumaczy, spuszczając wzrok. Przygląda się jej badawczo, jak gdyby mógł
w ten sposób poznać wszystkie jej myśli.
- Rozumiem... - przybiera
troskliwy ton. - Pamiętaj jednak, że jeśli coś jest nie tak, możesz ze mną
porozmawiać. Jestem i zawsze będę tu, dla ciebie. Wystarczy jedno twoje
słowo...
- Kocham cię... - wypala bez
namysłu i zanim się orientuje jest już za późno. Chłopak, nie czekając dłużej,
mocno przyciąga ją do siebie, a jego usta odnajdują jej wargi. Ona natomiast
wplata palce w jego włosy. Tak bardzo tego pragnęła, tak bardzo chciała znów
poczuć smak jego pocałunków, jego dotyk ma jej skórze, jego silne ramiona
obejmujące jej kruche ciało. To właśnie w nich czuła się najbezpieczniej. Kiedy
ją przytulał, wszystkie problemy znikały, stawały się błahe. Bo najważniejsza
dla niej była jego obecność.
- Ja ciebie też, Vilu. I nawet
nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo... - szepcze w jej włosy, kiedy głowa
dziewczyny opada na jego klatkę piersiową. Od kiedy tylko pojawiła się w jego
życiu, nie potrafił przestać o niej myśleć. Dzięki niej, jego świat nabrał
barw, z których istnienia wcześniej nawet nie zdawał sobie sprawy. Była jego
aniołem, jego drogowskazem, który zawsze wskazywał mu właściwą ścieżkę. A teraz
ich wspólna droga miała dopiero się zacząć. Jednak niestraszne im są żadne
przeciwności losu. Bo prawdziwą miłość poznaje się po tym, że potrafi pokonać
wszystkie przeszkody.
Witam Was, moje Słoneczka ;* Już prawdopodobnie po raz ostatni :( Jak widzicie przybywam do Was z epilogiem. Nie jest to pochopna decyzja, podjęta pod wpływem chwili. Bardzo długo zastanawiałam się nad tym, czy dobrze postępuję. Rozważałam wszystkie ,,za" o ,,przeciw"... A jednak, klamka zapadła. Z dniem dzisiejszym, kończę to opowiadanie. Opowiadanie, od którego rozpoczęła się moja przygoda z blogspotem, opowiadanie, które dało mi tak wiele. Dzięki niemu miałam okazję poznać tylu wspaniałych ludzi, zyskać trochę pewności siebie, chociaż po części uwierzyć w siebie i we własne możliwości. A to wszystko nie mogłoby udać się bez Was, moich czytelników. Wiedzcie, że jesteście najlepsi na świecie.
Dziękuję Wam za każde wyświetlenie, za każdy oddany w ankiecie głos, za każdy komentarz. Nawet nie wiecie, ile one sprawiały mi radości. Jak bardzo cieszyło mnie każde ciepłe słowo, które od Was ,,usłyszałam". Nawet nie wiem, jak mam Wam za to dziękować...
Jest jednak kilka osób, którym chcę szczególnie podziękować.
Aga, Violciu, dziękuję Ci za wszystko, a w szczególności za to, że zawsze byłaś, jesteś i będziesz. Bo będziesz, ja to wiem. Dziękuję Ci za wszystkie nasze rozmowy, te poważne i te, które takie nie były, dziękuję Ci za to, że wciąż znosisz wszystkie moje humory, wysłuchujesz moich narzekań, za to, że jeszcze nie zadzwoniłaś do szpitala psychiatrycznego... Chcę, żebyś wiedziała jak ważną osobą w moim życiu jesteś, ile szczęścia daje mi znajomość z Tobą. Jestem moją ostoją, przystanią, dzięki której wciąż jeszcze udaje mi się jakoś poskładać to wszystko w jedną całość. Kocham Cię,Twój Leoś <3
Marciak, Katniss, Ty to jesteś moim Skunksem i śmierdzisz xD Nie no, tak na poważnie, to nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak wiele dla mnie znaczysz ;* Dziękuję Ci za wszystko, za każdy Twój uśmiech, za każde Twoje słowo, za te wszystkie głupie przekomarzanki, które z boku mogłyby wydawać się kompletnie bezsensowne. Dla mnie jednak mają ogromne znaczenie. Kocham Cię, Twój Peeta <3
Edziak, Szynszylu, dziękuję Ci za to, że zawsze mogę na Ciebie liczyć, że zawsze mnie wysłuchasz ;* Dzięki Tobie potrafię uśmiechać się nawet wtedy, kiedy nie mam na to ochoty ;) Jesteś moim Aniołem, kimś, kto sprawia, że każdy dzień nabiera barw. Kolorujesz mój świat najróżniejszymi kolorami. Ubarwiasz moją szarą, nudną rzeczywistość, która dzięki Tobie staje się lepsza ;* Kocham Cię, Twój Krecik <3
Haneczko, Siostrzyczko, rzadko spotyka się tak mądre osoby jak Ty. Każda rozmowa z Tobą tak wiele mnie uczy, daje mi tyle szczęścia ;* Twoje słowa sprawiają, że na mojej twarzy zawsze pojawia się szeroki uśmiech, za co jestem Ci ogromnie wdzięczna ;* Jesteś moim promyczkiem, dlatego chcę, żebyś wiedziała, że dla mnie już jesteś jak młodsza siostra ;* Kocham Cię, Twoja Nasia <3