,,Z
dnia na dzień, z godziny na godzinę, z minuty na minutę, z sekundy na
sekundę... Odczuwam coraz większą pustkę w moim sercu. Coraz bardziej zatracam
się w rzeczywistości. I chociaż bardzo się staram, już nie potrafię się śmiać,
cieszyć...
Bez niego...
To, co kiedyś dawało mi tyle radości, pozbawione jest jakiejkolwiek wartości.
Świat staje się szary, traci wszystkie swoje barwy.
Kolory powoli zanikają, jeden po drugim.
Śpiew ptaków cichnie.
Gwiazdy wydają się wcale nie świecić.
Zupełnie jakby nigdy nie istniały.
Nie ma ich, bo zniknęły razem z nim.
Z jego głosem, jego spojrzeniem, jego uśmiechem...
To, co kiedyś dawało mi tyle radości, pozbawione jest jakiejkolwiek wartości.
Świat staje się szary, traci wszystkie swoje barwy.
Kolory powoli zanikają, jeden po drugim.
Śpiew ptaków cichnie.
Gwiazdy wydają się wcale nie świecić.
Zupełnie jakby nigdy nie istniały.
Nie ma ich, bo zniknęły razem z nim.
Z jego głosem, jego spojrzeniem, jego uśmiechem...
A teraz?
Teraz nie ma już nic.
Tylko pustka...
Pusty wzrok wbity w ziemię.
Puste słowa wypływające z moich ust.
Głucha cisza, której nie mogę znieść.
Miliony myśli.
Niezliczona ilość pytań.
Żadnej odpowiedzi.
Bez niego...
Pragnę...
Oglądać słońce.
Dostrzegać kolory.
Słyszeć śpiew ptaków.
Podziwiać gwiazdy.
Jego głosu.
Jego uśmiechu.
Jego spojrzenia.
Jego miłości.
Teraz nie ma już nic.
Tylko pustka...
Pusty wzrok wbity w ziemię.
Puste słowa wypływające z moich ust.
Głucha cisza, której nie mogę znieść.
Miliony myśli.
Niezliczona ilość pytań.
Żadnej odpowiedzi.
Bez niego...
Pragnę...
Oglądać słońce.
Dostrzegać kolory.
Słyszeć śpiew ptaków.
Podziwiać gwiazdy.
Jego głosu.
Jego uśmiechu.
Jego spojrzenia.
Jego miłości.
Jego..."
-
...bardzo mi na tobie zależy i dlatego chcę być z tobą całkowicie szczera. -
wstaje i bierze do ręki pamiętnik. Spogląda
na niego, już ostatni raz tego wieczoru. Jej delikatne wargi lekko muskają
jego policzek. - To najlepsze rozwiązanie. - słyszy jak jej głos się łamie. Jej
oczy stają się zaszklone. Jednak wcale nie płacze, uśmiecha się przez łzy. Paradoks. Znika za drzwiami, a on
zostaje sam. Ogromna, pusta, teatralna sala sprawia, że jest
jeszcze bardziej zagubiony. Uparcie wpatruje się w ziemię, szukając
jakiegokolwiek punktu odniesienia, czekając
na znak. Słyszy kroki rozbijające się o starą, pokrytą deskami, podłogę. Cichną. Pojedyncze skrzypnięcie metalu.
Ktoś zajmuje miejsce obok niego. Rozpoznaje zapach jej perfum. Mocny, elegancki
z piżmową nutą. Czuje jak przeplata ich palce. Jej dotyk sprawia, że jego
mięśnie się rozluźniają.
- Zawsze będę blisko ciebie... - mówi,
kładąc głowę na jego ramieniu. Chowa twarz w jej długich blond włosach, a jej
kruchą dłoń zamyka w swojej. Pasuje
idealnie, zupełnie jakby została dla niego stworzona. Kto wie? Może rzeczywiście tak jest? Może szczęście było
dużo bliżej niż myślał? Może cały ten czas znajdowało się tuż obok niego? A on dopiero teraz zdał sobie z tego
sprawę...
*
Nie wiem, czy
robie dobrze
Nie wiem, czy
robię źle
Nie wiem, czy
milczeć
Czy może to
powiedzieć...
Jego aksamitny głos sprawia, że całkowicie
pogrąża się w słowach piosenki, odrywa ją od rzeczywistości. Uwielbia słuchać
jak śpiewa. Przy nim zapomina o problemach, zmartwieniach. W jego obecności
znikają wszystkie jej obawy. Kiedy jest przy niej wszystko staje się prostsze,
nabiera sensu.
Czym jest to,
co czuję wewnątrz mnie?
Czy tak
właśnie wygląda miłość?
Teraz jest tego pewien. Tak samo
jak swoich uczuć, których nie może już dłużej kryć. Podjął decyzję i nie miał
zamiaru zmieniać zdania. Nawet jeśli to za szybko, poczeka. Bo dla niej warto czekać, nawet tysiąc lat.
Tymczasem coś
mówi mi o Tobie.
Tymczasem coś
we mnie urosło.
Obok ciebie
wszystko wydaje się być łatwiejsze.
Każdy sen
staje się rzeczywistości.
Wszystko w jej głowie zaczyna
układać się w jedną całość. On śpiewa dla niej. Ale czy to w ogóle możliwe? Chwilę się nad tym zastanawia. Czy to znaczy, że...?
Teraz wiem, że
ziemia może być niebem.
Wierzę Ci,
Wierzę Ci...
Szybkim ruchem podnosi się,
przewracając krzesło. Głośne echo uderzającego o podłogę drewna rozbrzmiewa w
całym pomieszczeniu. Biegiem rzuca się w stronę drzwi. Czuje na sobie zdziwione
spojrzenia, jednak nie zwraca na nie uwagi. Poza
tym jednym. W pośpiechu opuszcza restaurację, nie chce spędzić tam ani
minuty dłużej. Myśli w jej głowie kłębią się niczym ciemne, burzowe chmury. Przystaje,
dopiero kiedy znajduje się już na zewnątrz. Chowa twarz w dłoniach i zaczyna
cicho łkać.
- Natalia! - słyszy głos
chłopaka, mimo to, wcale się nie odwraca. Nie chce? Boi się.
- Dlaczego to zrobiłeś? - mówi, ledwo słyszalnie, a wiatr rozwiewa jej
ciemne loki.
- Zrobiłem? Ale co? - pyta,
okrążając jej drobną sylwetkę. Zatrzymuje się tuż przed nią. - Pytasz, dlaczego
wyznałem ci, co tak naprawdę do ciebie czuję? - palcem wskazującym unosi do
góry jej podbródek. Teraz nie ma wyjścia, musi wreszcie na niego spojrzeć.
- Dlaczego właśnie teraz?! Teraz,
kiedy wszystko zaczęło się układać?! - wybucha. Zaciśniętymi pięściami uderza o
jego klatkę piersiową, na co on przyciąga ją jeszcze bliżej siebie.
- Spokojnie... - szepcze wprost
do jej ucha, delikatnie głaszcząc jej włosy. Czuje jak jego ciepło przenika przez
jej ciało. Oddech dziewczyny staje się bardziej miarowy, a serce zaczyna bić, w
nieco już spokojniejszym, rytmie.
- Boję się Federico. - lekko się
od niego odsuwa, wpatrując się
nieprzerwanie w czekoladowe tęczówki jego oczu. Tak niezwykle głębokie. - Nie chcę cię stracić...
- I nie stracisz. - zakłada
ciemny kosmyk za jej ucho. - Już zawsze
będę blisko ciebie. - muska wargami jej delikatne usta, a świat jakby na
chwilę staje w miejscu. Wszystkie ich obawy w jednym momencie obracają się w
nicość. Są tylko oni, ona i on. Nic innego się teraz nie liczy. - Bo tylko przy
tobie, ziemia staje się niebem... - uśmiecha się i przesuwa kciukiem po jej
policzku. Opiera swoje czoło o jej, a pojedyncze krople deszczu zaczynają
rozbijać się o ich skórę. Brunetka, uśmiechając się, odsłania szereg swoich
śnieżnobiałych zębów, jednak nic nie mówi. Bo to jedna z tych chwil, kiedy
słowa są zbędne. Wtedy wystarczy tylko miłość. A ona właśnie ją znalazła.
Znalazła ją u boku osoby, która jako pierwsza w nią uwierzyła, osoby, w której
odnalazła nadzieję. Tak więc Federico był jej wiarą i nadzieją, a od teraz
także miłością, jedyną i wieczną.
On natomiast dzięki niej
przekonał się, że żyć, tak naprawdę znaczy kochać, a życie bez miłości nie jest
życiem, a jedynie pozbawioną kolorów, szarą rzeczywistością, w której tak
prosto jest się zagubić.
*
Porozmawiajmy
ten jeden raz.
Ja Cię widzę
lecz Ty mnie nie.
W tej historii
wszystko jest na odwrót.
Tym razem nie
obchodzi mnie już nic.
Jestem i będę
przy Tobie...
Spogląda w niebo, które
dzisiejszego wieczoru wygląda jeszcze piękniej niż zwykle. Szuka odpowiedzi. Jednak gwiazdy milczą, układając się w tajemnicze
konstelacje. Mistyczne, niepoznane, strzegą sekretów, kryją przeznaczenie. Jednak
tu, na dachu budynku, wydają się być nieco bardziej osiągalne. Opiera się o
starą, metalową poręcz. Czuje jak zimno przeszywa jej skórę, docierając do
każdej komórki jej ciała. Zamyka oczy, wciąż kołysząc się w rytm piosenki. Piosenki,
która przypomina jej o nim, piosenki, od której wszystko się zaczęło, piosenki,
która stoi na początku ich wspólnej drogi. Drogi, która nigdy nie była usłana
różami lecz kręta i pokryta wieloma wybojami. Drogi, na której wciąż natykali
się na różne przeszkody. I mimo, że wiele z nich udało im się pokonać, nastał
moment, w którym oboje się zagubili. Błądząc pośród kłamstw i niedomówień,
coraz bardziej się od siebie oddalali. Aż w końcu znaleźli się w punkcie, z
którego powrót, wydawał się być niemalże niemożliwy.
Jednak pomimo wielu podjętych
prób, nie potrafiła o nim zapomnieć, nie potrafiła wymazać go ze swojego serca.
Jest nieodłączną częścią jej życia, jej świata, jej samej... A przecież nie można
pozbyć się części samego siebie. Chciała zacząć wszystko od nowa, znowu cieszyć
się życiem, odnaleźć szczęście. Chciała normalnie żyć... Jednak nie umiała. Bez
niego nie było to możliwe. Bo jak żyć w świecie, który pozbawiony jest
wszystkich barw, w świecie bez słońca? Jak żyć w świecie, w którym nie słychać
już melodii? Jak żyć, kiedy pustka w twoim sercu robi się coraz większa, a
jedyna osoba, która jest w stanie ją wypełnić znajduję się poza twoim
zasięgiem?
Porozmawiajmy
ten jeden raz.
Zawsze będę
przy Tobie.
Mimo, że mnie
nie dostrzegasz, spójrz.
Tym razem nie
obchodzi mnie już nic.
Ten głos... Jest niczym najpiękniejsza melodia świata. Czuje jak ją
wypełnia, a przyjemne ciepło rozchodzi się po całym jej ciele. Odwraca się, a
jej oczom ukazuje się tak niezwykle znajoma sylwetka. Na jego widok bezwiednie
się uśmiecha. W jego ustach ta piosenka staje się jeszcze bardziej wyjątkowa,
nabiera prawdziwego znaczenia. Podchodzi bliżej. Teraz dzieli ich już nie
więcej niż kilkadziesiąt centymetrów.
Jestem przy
Tobie,
jestem przy Tobie,
jestem przy Tobie,
jestem przy Tobie...
Kończą razem, a ich głosy
idealnie się dopełniają. Delikatnie ujmuje jej dłoń, przesuwając lekko kciukiem
po jej wierzchniej stronie.
- Szukałem cię, ale nigdzie nie
mogłem cię znaleźć. Zniknęłaś od razu po występie...- mówi, pocierając wolną
ręką o tył głowy. - Chciałem ci pogratulować. Byłaś niesamowita. - na jego
twarzy pojawia się ciepły uśmiech, jej
ulubiony. Czuje jak jej serce przyspiesza, a nogi zaczynają odmawiać
posłuszeństwa. Tonie w jego pięknych, zielonych oczach. Przepada? Nie, wie, że on zawsze ją ocali. Jest jej bohaterem,
dokładnie jak ci z bajek, które czytała jej kiedyś mama. Przystojny książę na
białym koniu, który zawsze przybywa, aby ratować swoją księżniczkę. Z tą drobną
różnicą, że ona już nie była jego księżniczką, a oni wcale nie żyli w bajce. Na pewno? To pytanie samo pojawiło się w
jej głowie lecz odpędziła je równie szybko, jeśli
nie szybciej...
- Wybacz, musiałam pobyć trochę
sama. - tłumaczy, spuszczając wzrok. Przygląda się jej badawczo, jak gdyby mógł
w ten sposób poznać wszystkie jej myśli.
- Rozumiem... - przybiera
troskliwy ton. - Pamiętaj jednak, że jeśli coś jest nie tak, możesz ze mną
porozmawiać. Jestem i zawsze będę tu, dla ciebie. Wystarczy jedno twoje
słowo...
- Kocham cię... - wypala bez
namysłu i zanim się orientuje jest już za późno. Chłopak, nie czekając dłużej,
mocno przyciąga ją do siebie, a jego usta odnajdują jej wargi. Ona natomiast
wplata palce w jego włosy. Tak bardzo tego pragnęła, tak bardzo chciała znów
poczuć smak jego pocałunków, jego dotyk ma jej skórze, jego silne ramiona
obejmujące jej kruche ciało. To właśnie w nich czuła się najbezpieczniej. Kiedy
ją przytulał, wszystkie problemy znikały, stawały się błahe. Bo najważniejsza
dla niej była jego obecność.
- Ja ciebie też, Vilu. I nawet
nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo... - szepcze w jej włosy, kiedy głowa
dziewczyny opada na jego klatkę piersiową. Od kiedy tylko pojawiła się w jego
życiu, nie potrafił przestać o niej myśleć. Dzięki niej, jego świat nabrał
barw, z których istnienia wcześniej nawet nie zdawał sobie sprawy. Była jego
aniołem, jego drogowskazem, który zawsze wskazywał mu właściwą ścieżkę. A teraz
ich wspólna droga miała dopiero się zacząć. Jednak niestraszne im są żadne
przeciwności losu. Bo prawdziwą miłość poznaje się po tym, że potrafi pokonać
wszystkie przeszkody.
Witam Was, moje Słoneczka ;* Już prawdopodobnie po raz ostatni :( Jak widzicie przybywam do Was z epilogiem. Nie jest to pochopna decyzja, podjęta pod wpływem chwili. Bardzo długo zastanawiałam się nad tym, czy dobrze postępuję. Rozważałam wszystkie ,,za" o ,,przeciw"... A jednak, klamka zapadła. Z dniem dzisiejszym, kończę to opowiadanie. Opowiadanie, od którego rozpoczęła się moja przygoda z blogspotem, opowiadanie, które dało mi tak wiele. Dzięki niemu miałam okazję poznać tylu wspaniałych ludzi, zyskać trochę pewności siebie, chociaż po części uwierzyć w siebie i we własne możliwości. A to wszystko nie mogłoby udać się bez Was, moich czytelników. Wiedzcie, że jesteście najlepsi na świecie.
Dziękuję Wam za każde wyświetlenie, za każdy oddany w ankiecie głos, za każdy komentarz. Nawet nie wiecie, ile one sprawiały mi radości. Jak bardzo cieszyło mnie każde ciepłe słowo, które od Was ,,usłyszałam". Nawet nie wiem, jak mam Wam za to dziękować...
Jest jednak kilka osób, którym chcę szczególnie podziękować.
Aga, Violciu, dziękuję Ci za wszystko, a w szczególności za to, że zawsze byłaś, jesteś i będziesz. Bo będziesz, ja to wiem. Dziękuję Ci za wszystkie nasze rozmowy, te poważne i te, które takie nie były, dziękuję Ci za to, że wciąż znosisz wszystkie moje humory, wysłuchujesz moich narzekań, za to, że jeszcze nie zadzwoniłaś do szpitala psychiatrycznego... Chcę, żebyś wiedziała jak ważną osobą w moim życiu jesteś, ile szczęścia daje mi znajomość z Tobą. Jestem moją ostoją, przystanią, dzięki której wciąż jeszcze udaje mi się jakoś poskładać to wszystko w jedną całość. Kocham Cię,Twój Leoś <3
Marciak, Katniss, Ty to jesteś moim Skunksem i śmierdzisz xD Nie no, tak na poważnie, to nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak wiele dla mnie znaczysz ;* Dziękuję Ci za wszystko, za każdy Twój uśmiech, za każde Twoje słowo, za te wszystkie głupie przekomarzanki, które z boku mogłyby wydawać się kompletnie bezsensowne. Dla mnie jednak mają ogromne znaczenie. Kocham Cię, Twój Peeta <3
Edziak, Szynszylu, dziękuję Ci za to, że zawsze mogę na Ciebie liczyć, że zawsze mnie wysłuchasz ;* Dzięki Tobie potrafię uśmiechać się nawet wtedy, kiedy nie mam na to ochoty ;) Jesteś moim Aniołem, kimś, kto sprawia, że każdy dzień nabiera barw. Kolorujesz mój świat najróżniejszymi kolorami. Ubarwiasz moją szarą, nudną rzeczywistość, która dzięki Tobie staje się lepsza ;* Kocham Cię, Twój Krecik <3
Haneczko, Siostrzyczko, rzadko spotyka się tak mądre osoby jak Ty. Każda rozmowa z Tobą tak wiele mnie uczy, daje mi tyle szczęścia ;* Twoje słowa sprawiają, że na mojej twarzy zawsze pojawia się szeroki uśmiech, za co jestem Ci ogromnie wdzięczna ;* Jesteś moim promyczkiem, dlatego chcę, żebyś wiedziała, że dla mnie już jesteś jak młodsza siostra ;* Kocham Cię, Twoja Nasia <3
Co...?
OdpowiedzUsuńMisiaczku, zobaczyłam napis "Epilog" i tytuł Twojego bloga... jakaś cześć mnie zamarła.
UsuńWiesz... Tak bardzo kocham czytać to, co piszesz. W 100% oddajesz prawdziwe uczucia, są tak realne. Ta historia, to perełka, do której się wraca.
Nie wiem już, brak mi słów, nie mogę zebrać myśli... Też nie umiem się żegnać. Tak, wiem, Ty mówisz tylko "do wiedzenia", ale doskonale wiemy, że nie zawsze może być tak, jak sobie zaplanujemy.Mimo to mam szczerą nadzieję, że przeczytam jeszcze chociaż jakiegoś OS'a w Twoim wykonaniu :'') Powiem najprościej jak umiem: będzie mi Ciebie strasznie brakować, Diano. :*
Całusy,
Lissa
PS Chciałam jeszcze napisać, że podczas czytania i pisania tego rozdziłu i komentarz towarzyszyły mi następujące piosenki: Yo soy asi, Podmeos, Ahi estare, Entre tu y yo, Ser mejor, Tienes el talento, Ti credo i Algo se enciede.
Słoneczko, Moje.
OdpowiedzUsuńWiesz, co Kochanie? Tak naprawdę, słowa nie opiszą tego, jak się teraz czuję. Epilog, jak wiesz przeczytałam już wczoraj, ale jakoś nie potrafię zebrać myśli. Gdzieś w głowie, a raczej w moim serduchu trudno mi oswoić się z tym, że skończyło się coś, od czego wszystko się tak naprawdę zaczęło. Bo to właśnie w tym miejscu, pod jednym z rozdziałów zaczęła się wspaniała historia. Historia, która tak naprawdę jeszcze się nie skończyła. Pamiętam, jak po raz pierwszy tu trafiłam. I to była miłość od pierwszego wejrzenia. W taką miłość nie wierzę, ale tutaj, właśnie na Twoim blogu taka miłość miała miejsce. Zakochałam się. Zakochałam się w każdym słowem, którym tutaj napisałaś. Nigdy nie potrafiłam przejść obojętnie, koło każdego rozdziału. Czarowałaś mnie, po prostu mnie czarowałaś, każdym słowem. Trafiłam na taki diamencik, który już teraz oficjalnie mogę powiedzieć, że został oszlifowany. Epilog, jak dla mnie jest najlepszym Twoim dziełem. Nawet nie próbuj zaprzeczać i się ze mną kłócić, dobrze? Chociaż dzisiaj, nie próbuj mi wmawiać, że jest inaczej. Ja i tak wiem swoje. Każdy ma jakiś talent. Jedni mają więcej, drudzy mają mniej. Ale kwestią bezdyskusyjną jest fakt, że masz ogromny talent do pisania. Czarujesz słowami. Malujesz nimi, sprawiasz, że zwykły człowiek, potrafi się zatrzymać i na chwilę zapomnieć o świecie, o problemach. Zasłużyłaś na tych wszystkich czytelników, na komentarze. Uważam, że zasłużyłaś na jeszcze więcej. Naprawdę. Twoja Historia była, a w sumie nadal jest i będzie wspaniała. Piękna, w swojej prostocie. Dobrze wiesz, że ja kocham prostotę, że nie lubię tandety. Chyba dlatego, tak bardzo pokochałam właśnie Amor, Musica, Passion. Za tą prostotę, którą miałam w sobie. Trafiając na Twojego bloga, to tak jakbym trafiła na perłę na dnie oceanu. Coś pięknego. Taki skarb. Jest tyle rzeczy, które chciałabym tutaj napisać, przekazać Ci, ale tak naprawdę kiepski ze mnie mówca.
Ktoś może powiedzieć, że pisze te wszystkie rzeczy, bo znamy się długo i po prostu robię to z przyzwyczajenia. Ale to nie prawda. Prawdą tylko jest to, że jesteś dla mnie cholernie ważna i Kocham Cię. Ale Kochałabym Twoje opowiadanie nawet jeśli byśmy się nie poznały i były dla siebie zupełnie obce. Nie umiałabym, nie zakochać się w tej historii. Historii, która zakończyła się 25 października. A wszystko zaczęło się od jednego spojrzenia… Nie, wszystko zaczęło się 14 sierpnia, kiedy to opublikowałaś prolog i zaczęłaś nas zachwycać. Z każdym kolejnym rozdziałem, błyszczałaś coraz bardziej, pokazywałaś nam, jak wielki talent posiadasz. Chociaż, ja o Twoim talencie byłam już przekonana w momencie, kiedy przeczytałam Prolog. I tak w sumie wszystko się zaczęło. Nie uwierzysz, ale poraz pierwszy skomentowałam u Ciebie 21 sierpnia, przypadek? Ja to już sama nie wiem, czy przypadek, czy może to cholerne przeznaczenie, w które ja nie wierzę?
Aniołku, nie wiem, co Ci jeszcze mam napisać. Nie potrafię znaleźć słów na to wszystko i w sumie płakać mi się chce, bo jak dla mnie, skończyło się coś pięknego. Coś cudownego.
Ale nie oszukujmy się ‘’ Wszystko ma swój czas’’ Ja wiedziałam, że szykuje się koniec, ale nadal nie mogę w to uwierzyć. Czuje się dziwnie, cholernie dziwnie. Zapewne, tak jak Ty. Jak mam się nie czuć dziwnie, kiedy zdaje sobie sprawę z tego, że piękna historia dobiegła właśnie ku końcowi? Skończyła się w Cudnowy sposób. Miłość wygrała. W sumie, chyba nie ma nic cenniejszego w życiu, jak miłość. Ale może pora, abym skomentowała teraz całą historię. Chciałabym napisać Ci, najpiękniejszy komentarz świata, ale chyba nie potrafię. Marny ze mnie pisarz, taka prawda. Ale może spróbuję. Kto nie ryzykuje ten traci.
Od kogo by tu zacząć? Może zacznę od Naty i Fede? Pary, którą stworzyłaś tak naprawdę Ty. Tylko Ty. Powinnaś mieć do nich prawa autorskie. Za nim, nie zaczęłaś od nich pisać, to chyba tak naprawdę nikt nie pomyślałby o połączeniu tej dwójki. Ale wiesz, co Słoneczko? Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę! Zakochałam się w tym połączeniu praktycznie od razu. Nie przeszkadzało mi, że nie będzie
Nie przeszkadzało mi, że nie będzie Naxi, które tak wszyscy kochali. Ja dzięki Tobie, poczułam świeżość. Naty i Fede, byli jak taki świeży powiew wiosny. A ja w tym połączeniu, z rozdziału na rozdział zakochiwałam się, coraz bardziej. Kibicowałam im. To niesamowite, jak jeden człowiek może wnieść do naszego życia, jak wiele może w w nim zmienić. Tak właśnie było w przypadku Fede. Zmienił życie Naty. Stał się jej prywatnym Aniołem Stróżem. To właśnie dzięki niemu, uwierzyła w siebie. Urosły jej skrzydła. Dawał jej szczęście, tak wiele szczęścia. Ale dał jej, a raczej ofiarował jej przede wszystkim swoją miłość, to co jest w życiu najważniejsze. Starał się o nią przez cały czas, nie poddawał się, a ona też coś zrozumiała. Miłość, która zrodziła się z przyjaźni. Coś co jest dla mnie, najpiękniejsze. Wszystko zaczęło się od zaufania. Wzajemnego zaufania, aż wreszcie miłość rozkwitła. Teraz Naty może być szczęśliwa, a Fede jej nie opuści. Będzie trwał przy niej, przez cały czas. Już zawsze. Umieściłaś w ich wątku słowa, fragmenty, które ja najbardziej kocham. Wspomniałaś o nadziei, która jest potrzebna każdemu z nas. I wspomniałaś o tym, że czasami słowa nie są potrzebne. Wystarczy wtedy miłość. Tylko miłość. A może aż miłość?
UsuńTak Miłość.
I ta nadzieja, o której nie możemy zapomnieć.
Diego i Lu. Wiesz doskonale, że uwielbiam ten parring. O tym chyba nie muszę Ci przypominać. Miłość też potrafi być śmieszne. Bo tak naprawdę, Diego dopiero teraz sobie uświadomił, że tak naprawdę, od samego początku, kochał tą jedyną. I to nie była Violetta, a Ludmiła. I tak samo było w przypadku Lu. Prawda jest taka, że oni oboje po prostu musieli dojrzeć do miłości. Oboje, musieli zrozumieć, co to znaczy, ta prawdziwa miłość. A ona oznacza wiele. Knuli, kombinowali, a oni po prostu od samego początku, potrzebowali tylko i wyłącznie siebie. Ale otworzyli oczy, wszystko zrozumieli. I teraz wystarczy, to pielęgnować? Dbać o to. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że oni też od naleźli szczęście. Tak samo, jak Naty i Fede, czy Violetta i Leon. Każdy z nas, nawet oni zasługiwali na miłość. Tylko musieli do niej dojrzeć. Dojrzeli w Epilogu, a dzięki temu nie będą samotni, bo będą mieli siebie. Czasami po prostu, potrzeba więcej czasu, aby zrozumieć kilka rzeczy. Oni wszystko zrozumieli. I teraz będą mieli siebie.
Aż siebie.
I wisienką na torcie w postaci komentarza jest Leon i Violetta, którzy wreszcie wygrali. Na nowo wygrali swoją miłość. Miłość, którą przez tak długi czas próbowali tłumić w sobie, jakoś ją zagłuszyć, ale z prawdziwą miłością nie wygrasz. Nie ma szans nawet próbować z nią walczyć, bo ona i tak będzie do Ciebie wracać. I wróci. Do nich wróciła. Wreszcie, odważyli spojrzeć sobie w oczy i przyznac się przed sobą, że nadal się kochają. Violetta zrozumiała, że nie ma sensu uciekać, bo przed prawdziwą miłością nie ucieknie. I ten moment, na który tak długo czekali. Pocałunek, który był dla nich spełnieniem, najskrytszych marzeń. Wreszcie się doczekali. Pocałunek, który zagoił rany w ich sercach. Przecież tak wiele musieli oboje wycierpieć, aby znowu być razem. Nie mieli łatwo, ciągle ktoś się do nich mieszał, burzył ich szczęście, nie pozwalał im być szczęśliwym. A oni, będąc daleko od siebie cierpieli. Byli daleko, nie mogli siebie dotknąć, czy poczuć, ale jednak byli blisko (jak ja kocham te paradoksy) Mimo wszystko udało im się pokonać te wszystkie przeszkody, przejść przez te wszystkie kolce, aby znowu poczuć smak swoich ust. Musieli powiedzieć sobie wiele nieprzyjemnych słów, patrzeć na siebie z daleka, aby po długim cierpieniu móc się znowu przytulić, pocałować i przede wszystkim, abym z ich ust padły te najpiękniejsze słowa ‘’Kocham Cię’’, na nie też długo czekali, ale było warto. Na prawdziwą miłość warto jest czekać, prawda? Myślę, że oni już to wiedzą, bo wygrali.
Wygrali na nowo, swoją miłość.
Aniołku, co ja Ci mogę jeszcze napisać, co?
Myślę, że powinnam Ci podziękować. Dziękuję, że byłam ‘’ świadkiem’’ tej wspaniałej historii, że mogłam czytać o nich wszystkich. Dziękuję Ci za wszystkie wspaniałe emocje, które towarzyszyły mi podczas czytania każdego rozdziału. Dziękuję za łzy szczęścia. Dziękuję za łzy wzruszenia. Dziękuję za śmiech. Dziękuję, że mogła być częścią tego wszystkiego. Dziękuję Ci, że pochwaliłaś się z nami, swoim talentem. Dziękuję, że zawitałaś do blogowego świata, że wprowadziłaś do niego, tak wiele kolorów.
UsuńDziękuję za wszystko.
Cieszę się, że nie żegnasz się z nami. Doskonale wiem, że teraz masz mało czasu, ale mam nadzieję, że za jakiś czas wstawisz jakiegoś parta i znowu zajaśniejesz nam, jak gwiazda. Bo byłaś taką gwiazdeczką. Nie. To nie prawda. Ty nadal jesteś gwiazdeczką i będziesz nią przez długi czas.
Nie masz mi za co dziękować, to ja powinnam podziękować Tobie, że się pojawiłaś. Wystarczy, że tutaj napisze, że Cię bardzo Kocham?
Mój komentarz właśnie się kończy, kończy się tak, jak zakończyła się Twoja historia. Wszystko ma swój koniec. Ale ja czekam. Pamiętaj, że czekam na kolejne Twoje dzieło. Poczekam, tyle ile będzie trzeba.
Bo warto.
Kocham Cię <3
Twoja Agnieszka, Violcia, Mosiek, Ciul i co tam jeszcze chcesz. Ale jedno jest pewne. Na pewno Twoja.
Nie wiem co powiedzieć. Nie wierze, że to już koniec. Tak długo czekałam, aż znów coś opublikujesz, ale gdy okazało się, że to epilog... Część mnie pragnie, byś dalej tu znami była, ale część też życzy ci szczęścia. Byś wciąż robiła to, co kochasz. Zawsze będę miała cie w sercu. I na pewno o tobie nie zapomne. Twoje opowiadanie było wyjątkowe. Masz talent. Wielki talent. Trudno to obrać w słowa... Będę tęsknić. Za tym, jak opisywałaś ludzkie uczucia, za tym, że wszystkie emocje przekazałaś nam w tym opowiadanie, i za tym, że dzięki tobie mogliśmy je odczuć.
OdpowiedzUsuńBądź sobą, nie przestawaj marzyć, wierz w swoje umiejętności i talent.
Buziaki :* :* :*
Mimo, że mnie nie ma, to dla Ciebie, na chwilę wrócę. Ale gdy ochłonę.
OdpowiedzUsuńNie wierzę.
Kochana!
OdpowiedzUsuńZ komentarzem przychodzę dopiero dzisiaj, bo postanowiłam sobie, że nie skomentuję dopóki nie przeczytam całej Twojej historii jeszcze raz, a że z czasem u mnie ciężko, to trochę mi to zajęło.
Przeczytałam wszystko od deski do deski, od prologu do epilogu tak, jakbym czytała książkę. I wiesz... czuję pewien niedosyt... Chciałabym, żeby ta twoja opowieść się jeszcze nie kończyła; chciałabym, żebyś rozwinęła jeszcze bardziej wątki, ale nie można mieć wszystkiego, a to co dobre, niestety też się kiedyś kończy.
Chciałam Ci podziękować za to, że podzieliłaś się z nami swoim niezwykłym talentem, że byłaś też dla innych inspiracją. Zawsze byłam pod wrażeniem tego, że w tak piękny sposób potrafisz opisywać uczucia, zmusić do zatrzymania się na chwilę, przemyślenia sobie wszystkiego.
Dziękuję za moich ulubionych Naty i Federico. Po prostu oszalałam na ich punkcie i mogłabym wracać do fragmentów o nich co chwilę.
Mam nadzieję, że za niedługo znowu będziemy mogli podziwiać Twoją twórczość.
Ściskam Cię mocno!
Zajęte ;*
OdpowiedzUsuńWrócę za jakiś czas <3
Witaj Diano,
UsuńWielka szkoda, że to już koniec. Mimo tego, że miałam małe zaległości w czytaniu, spowodowane brakiem wystarczającej ilości czasu, to nadrobiłam to i doszłam do niestety, zakończenia Twojej cudownej historii ;* To co stworzyłaś jest naprawdę piękne <3 W moim sercu Twoje opowiadanie zawsze będzie, gdzieś na początku ;* Cieszę się, że przypadek skierował mnie na tego bloga. Dziękuje, że pojawiłaś się w tym blogowym świecie i oczarowywałaś czytelników każdym perfekcyjnie dobranym słowem <3 W Twojej historii można było także dostrzec prawdę o życiu. Jestem pod wrażeniem Twojego talentu. Mam nadzieje, że kiedyś jeszcze będzie okazja, aby przeczytać coś co stworzyłaś.
Epilog. To idealne zakończenie opowiadania ;*
Diego w końcu dostrzegł, że osobę, która była mu przeznaczona miał ciągle obok siebie. Lu i Diego, miłość była dla nich uczuciem niezrozumiałym, oboje dopiero uczyli się poznawać jej nieprawdopodobną moc.
Naty i Fede. Połączenie oryginalne i wyjątkowe. Przyjaźń przerodzona w piękne uczucie. Dzięki Tobie pokochałam to połączenie.
Leonetta. Z ich ponownego połączenia chyba najbardziej się ucieszyłam, pewnie dlatego, że to moja ulubiona para ;* W końcu pomimo wszystkich przeciwności, wyznali sobie szczerze co czują.
Pozdrawiam ;**
Rachel ;*
Cześć, kochanie.
OdpowiedzUsuńNo nie, epilog widnieje tu od końca października, a Edyta komentuje w grudniu. Pięknie. Normalnie, brawa dla mnie. Ale Ty wiesz, jak to było. Że nie czytałam, nie wchodziłam na bloggera - no nic. Ale teraz jestem, no i musiałam tu zajrzeć, coś napisać, a jakże! Przecież kochałam, nie - wciąż kocham tę historię, mimo tego, iż dobiegła końca. Dla mnie, w moim sercu, pozostaje żywa, obecna. Już do końca...
Epilog był niesamowity, ale tego chyba nawet nie muszę mówić, przecież każdy to wie, w końcu to Natalka była jego autorką. I wiesz, myślę, że nie mogłabym wyobrazić sobie lepszego zakończenia. Takie piękne, kompletne. Przepełnione miłością, uczuciem, szczęściem. Wzruszyłam się - nie będę zaprzeczać.
Zakładam, że pierwsza perspektywa dotyczyła tego, jak Viola wreszcie przyznała się Diego, że nic do niego nie czuje, że kocha Leona, i zawsze kochała, mam rację? A potem, potem.... JASDKFLGLLLLSA. Czy to moja piękna Diemiła? Ta najwspanialsza? O matulu. Wrzeszczę. Po drugiej stronie komputera, w myślach, ale - zawsze. Hiszpan miał swoje szczęście tak blisko, na wyciągnięcie ręki. Szkoda, że tak długo zajęło mu zrozumienie, ale... Zawsze lepiej późno, niż wcale, prawda? <3
Dalej... Naderico. No jeju, dwa promyczki. Mimo, że jestem wierna Naxi całą duszą i sercem, to tutaj nie mogłam się powstrzymać od zachwytu, ciągłego "aw", którego cisnęło mi się na usta, w końcu - łez. Federico sprawił, że Natalia się otworzyła, uwierzyła w siebie - tak naprawdę więc, nauczył ją żyć. Czy może być coś lepszego? Chyba jeszcze tylko ta miłość, którą ją obdarzył, a ona... Jego. "Bo teraz ziemia jest niebem" - i dla mnie.
I na koniec, para główna - Leonetta. No co ja mogę powiedzieć, słonko. Cudowne to było. Aż się łezka w oku zakręciła. Te wszystkie błędy, niedomówienia... A jednak, znaleźli drogę do siebie. Do domu, gdzie na zawsze zamieszkają ich serca, w miłości. Jesteś niesamowita, wiesz to, prawda? W końcu, to u Ciebie, po raz pierwszy, czytałam o Leonetcie, z uśmiechem, i dlatego, że chciałam.
Wreszcie... Dziękuje. Za wszystko. Za to, że ze mną byłaś, że pisałaś, raczyłaś Nas tymi cudami. Za to, że dzięki Tobie uśmiechałam się bezwiednie, bezwarunkowo. Kocham Cię. Bardzo. I czekam na cokolwiek twojego - obojętnie gdzie, i o czym.
Twój Szynszyl, Edyta <3
PS: Powinno być dłużej, przepraszam ;c
Przedwczoraj znalazłam Twojego bloga. Myślę: ,,A co mi szkodzi? Przeczytam go!'' Jednak, gdy zobaczyłam jaki wielki masz talent do pisania, jak świetnie opisujesz ich świat, ich przeżycia, dialogi itp. pomyślałam, że chyba ktoś mnie wkręca, że jest zwykłym człowiekiem, który po prostu zaczął pisać opowiadanie, a tak naprawdę jest autorem wielu książek. <3 Nie myślałam, że osoba, która pisze historię, a później zamieszcza ją na bloga nie może tak świetnie pisać. Dziewczyno! Ty powinnaś wydać jakąś książkę! Piszę serio! Wiem, że pewnie wiele osób czytało Twojego niezwykłego bloga, te wszystkie wpisy i nie pisało komentarzy, ale doszłam do wniosku, że nie mogłabym tak po prostu nie napisać mojej wypowiedzi na temat Twojego talentu. Boże... Ty naprawdę nie jesteś autorem wielu znanych i lubianych książek? No, nie uwierzę! Po prostu nie uwierzę! Ale dziękuję Ci, że nie zmarnowałaś tego talentu przez ten czas i pisałaś tego bloga. <3 Szkoda, że już nie piszesz tej historii. :/ No, ale cóż... Wszystko co dobre kiedyś się kończy. I może do zobaczenia (nie...) do usłyszenia (nie...) do przeczytania Twojej kolejnej historii, którą może kiedyś jeszcze napiszesz. <3 Pozdrawiam Cię, gorąco.
OdpowiedzUsuńFanka Twojego bloga, którego już nie piszesz, White And Red Rose <3