środa, 21 sierpnia 2013

Capítulo segundo - ,,Saber y decidir que hoy es posible" (,,Ser Mejor")



,,Chciałabym, aby to wszystko było tylko snem, snem z którego mogę się obudzić. Otworzyłabym oczy, a wszystko wróciłoby do normalności. Jednak wcale tak nie jest... Mamo, nawet nie wiesz jak bardzo mi źle, że nie ma Cię tu teraz ze mną, teraz, gdy jesteś mi tak bardzo potrzebna. Ty na pewno umiałabyś coś na to wszystko poradzić, wiedziałabyś jak mnie pocieszyć. Tak bardzo mi Ciebie brakuje... Wiem, że muszę być silna, przede wszystkim dla Fran. Musi jej być teraz strasznie ciężko, zostawia tu przyjaciół, chłopaka, całe dotychczasowe życie. Tak bardzo mi jej szkoda, nie mogę patrzeć jak cierpi. Kocham ją, jest moją przyjaciółką, pierwszą osobą, która wyciągnęła do mnie rękę, kiedy przyjechałam do Buenos Aires i byłam zagubiona. Dzięki niej poczułam smak prawdziwej przyjaźni. Dam radę, jestem jej to winna. Poza tym mam osoby, które mnie wspierają...tatę, Angie, Camilę, Olgę, Ramallo, Fedrico, który właśnie przyjechał...i Diego..." - zamknęła pamiętnik i przycisnęła go do piersi. Diego? Czy mogę liczyć na Diego? Nigdy wcześniej nie musiałam liczyć na jego wsparcie. Przecież tak naprawdę wcale go nie znam. Z Leonem byłoby zupełnie inaczej, on zawsze był przy mnie, rozumiał jak nikt inny. Dość tego! - skarciła się w myślach. Wiedziała, że teraz jest z Diego, to on jest jej chłopakiem. Nie powinna myśleć o Leonie, z resztą on i tak jest z Larą. Ona była dla niego tylko przeszłością. Jednak, czy on dla niej też? - tej myśli pożałowała jeszcze zanim do końca do niej dotarła. Nagle poczuła na sobie czyjś wzrok. Odwróciła głowę. Przy drzwiach stał jej ojciec, który bacznie jej się przyglądał.
- Tato, coś się stało? - zapytała, wkładając pamiętnik pod poduszkę.
- Nie nic kochanie, tylko Angie opowiedziała mi o wyjeździe Francesci. Wpadłem zobaczyć jak się trzymasz. Wszytko w porządku? - wszedł do pokoju i oparł się o biurko.
- Tak tato...znaczy nie. Jest mi ciężko. Kocham Fran, to moja najlepsza przyjaciółka, zawsze była przy mnie, wspierała mnie, a teraz mogę ją stracić... - dziewczyna wsunęła się głębiej pod kołdrę.
- Skarbie, to, że Francesca wyjeżdża wcale nie znaczy, że musicie zerwać kontakt. Możecie pisać maile, dzwonić do siebie. Poza tym, jeżeli tylko będziesz chciała, w wakacje możemy pojechać do Włoch, a wtedy się spotkacie. - German próbował pocieszyć córkę.
- Dziękuję tatusiu, jesteś kochany. - wypowiadając te słowa mimowolnie ziewnęła.
- Nie ma za co słonko, zawsze możesz na mnie liczyć. A teraz już lepiej pójdę. Powinnaś odpocząć, przypuszczam, że ten dzień nie należał do łatwych. - skierował się w stronę drzwi.
- Tato... - zaczęła.
- Tak Violu? - odwrócił się i  spojrzał na nią. Była taka delikatna, chciał, żeby już na zawsze pozostała jego małą dziewczynką.
- Mogę Cię o coś prosić? - wpatrywała się w niego tymi swoimi przenikliwymi oczami, które tak bardzo przypominały mu oczy Marii.
- Oczywiście. - nie był w stanie udzielić żadnej innej odpowiedzi.
- Przytul mnie. - uśmiechnęła się. Podszedł do niej i objął, jakby chciał ją chronić przed całym  światem.
- Śpij kwiatuszku. Tak bardzo Cię kocham. - powiedział i pocałował ją w czoło.
- Ja Ciebie też. - to były jej ostatnie słowa tego dnia, ponieważ już po chwili odpłynęła w piękną podróż do krainy Morfeusza. Mężczyzna tylko jeszcze raz na nią spojrzał, po czym zgasił światło i wyszedł.

Pokój nie był duży, ale za to bardzo ustawny. Ściany w kolorze latte macchiato przyozdobione były czarno białymi fotografiami. Pomarańczowe dodatki nadawały pomieszczeniu niezwykle przytulny wygląd.  Do jego wnętrza wpadały tylko pojedyncze smugi światła, które przedzierały się przez zasłony. Ten błogi spokój panujący w pokoju nagle przerwał dźwięk piosenki Destinada Brilliar, którą Ludmiła ustawiła jej jako budzik, jakieś trzy miesiące temu. Dziewczyna mimowolnie otworzyła oczy. Podniosła się i wyłączyła melodię dobiegającą z jej telefonu. Pora na zmiany - to stwierdzenie samo przyszło jej na myśl, wywołując szeroki uśmiech na jej twarzy - zacznijmy od tej piosenki.  Potrzebowała tego. Chciała dzisiaj wyglądać inaczej. Mogła założyć ubranie, które sama wybrała, już nie musiała kierować się dosyć dosadnymi wskazówkami blondynki. Podeszła do szafy i wyciągnęła z niej beżowy, kaszmirowy sweter, jasne jeansowe rurki i szare baleriny. Udała się do łazienki. Po dwudziestu minutach była gotowa.
- Kochanie śniadanie na stole! - usłyszała wołanie mamy.
- Zaraz zejdę! - odpowiedziała, po czym jeszcze raz spojrzała w lustro. Osiągnęła zamierzony efekt. Nie wyglądała już jak ta sama Natalia. Jej włosy upięte były  wysoko w luźny kok, z którego wychodziły pojedyncze kosmyki jej ciemnych, niesfornych loków, a twarz pokryta była jedynie delikatnym makijażem. Zrezygnowała z czerwonej szminki, której tak bardzo nie lubiła, jej miejsce zajęła lekko brązowa pomadka. Rzęsy starannie wytuszowała, jednak tak, aby nie osiągnąć nienaturalnego efektu. Jedno było pewne - zmieniła się. Wyszła z pokoju i udała się do jadalni. Kiedy rodzice ją zobaczyli zaniemówili z wrażenia. Na twarzy Leny natomiast pojawił się promienny uśmiech:
- Świetnie wyglądasz. - stwierdziła.
- Dziękuję. - odpowiedziała Natalia. Komentarz siostry dodał jej pewności siebie.

Szła właśnie jedną z ulic Buenos Aires nucąc pod nosem swoją ulubiona piosenkę. Promienie porannego słońca delikatnie muskały jej twarz, a lekki wiatr rozwiewał włosy. Była taka szczęśliwa. Gdyby rok temu ktoś powiedział jej, że jej życie będzie wyglądało tak jak teraz, z pewnością by mu nie uwierzyła. Jednak to wszystko było prawdą. Niedawno odzyskała siostrzenicę, ma wspaniałą pracę, którą tak bardzo kocha, cudownych przyjaciół, na których zawsze może liczyć. Miała wrażenie, że nic dzisiaj nie może popsuć jej humoru. Jednak jej cały idealny świat nagle runął, obrócił się w nicość. Jej oczy ujrzały dwójkę ludzi wchodzących do Studio. Obydwoje roześmiani, było widać, że dobrze bawią się w swoim towarzystwie. Po prawdzie nie trzymali się za ręce, ale jak na dwójkę przyjaciół, dzielący ich dystans był stanowczo zbyt znikomy. Pablo był jej przyjacielem odkąd pamiętała, zawsze był przy niej, w każdej sytuacji mogła na niego liczyć. Wiedziała, że on ją kocha. Ona też go kochała, tylko w inny sposób...kochała go jak brata. Ale, czy na pewno? Tak przynajmniej myślała. Dlaczego więc widok jego i Jackie razem tak bardzo ją zabolał? Czy jej stosunek do niego mógł się zmienić? Łza spłynęła po policzku Angie. Jednak szybko ją otarła. Nie chciała, żeby ktoś widział ją w takim stanie. Wzięła kilka głębokich wdechów i pewnym krokiem ruszyła przed siebie.

- Nata, Natalia! Szukam Cię od rana. - blondynka podeszła do dziewczyny i stanęła na przeciwko niej.
- Czego chcesz?- zapytała z nutą irytacji Natalia.
- Ja? Dlaczego zakładasz, że czegoś od Ciebie chcę. Ranisz mnie tym słonko. Ja tylko planowałam dać Ci szansę, żebyś do mnie wróciła i żebyśmy znów zostały przyjaciółkami. Nie sądzisz, że to propozycja nie do odrzucenia? - zapytała, a raczej stwierdziła blondynka.
- Nie, nie sądzę. Nie chcę już dłużej być Twoją ,,przyjaciółką". Mam dosyć takiego traktowania. Jeśli nie zmienisz swojego stosunku do ludzi, w końcu zostaniesz całkiem sama Ludmiła. - tak długo czekała, żeby wreszcie zdobyć się na te słowa. W tym momencie odniosła swoje małe zwycięstwo.
- Ja? Sama? Chyba nie wierzysz w to co mówisz. Ludzie ustawiają się w kolejkach, żeby móc się ze mną przyjaźnić. Piękna i zdolna - tak, taka właśnie jestem. A teraz spójrz na siebie. Myślisz, że ktoś zechce zaprzyjaźnić się z Tobą? Rozmawiałaś już dzisiaj z kimś? Nie oszukuj się, dobrze wiesz, że beze mnie jesteś nikim. - tymi słowami trafiła w jej najczulszy punkt. Po tylu latach tej toksycznej przyjaźni blondynka dobrze wiedziała jak ją podejść, odebrać jej pewność siebie, której i tak było stanowczo zbyt mało.
- Daj jej spokój Ludmiła! Jesteś głucha, czy jak? Nie słyszałaś co do Ciebie powiedziała? Czy może po prostu boisz się stracić ostatnią osobę, która dostrzegała w Tobie jakąkolwiek wartość? - Maxi mówiąc to chwycił brunetkę lekko za ramię, chcąc dodać jej otuchy. I tak się właśnie stało.  Na jej twarzy zagościł uśmiech.
- Chyba żartujesz! Ja mam się czegoś bać?! Twoje niedoczekanie. Poza tym kim Ty jesteś, żeby tak się do mnie zwracać? A z Tobą moja droga jeszcze nie skończyłam. - słowa chłopaka wyraźnie zbiły ją z tropu, jednak nie dała tego po sobie poznać. Obróciła się na pięcie i odeszła.
- Wszystko w porządku? - w jego głosie można było usłyszeć troskę.
- Chyba tak...tak myślę...tak. Dziękuję. - dopiero teraz podniosła wzrok. Ich spojrzenia się skrzyżowały.
- Cieszę się. Nie przejmuj się tym co mówiła, to zwykły stek bzdur i tyle. Dobrze, że jej się postawiłaś. Lubię tę nową Naty... Lepiej już pójdę, Gregorio nie lubi, gdy spóźniamy się na jego zajęcia. - powiedział, po czym skierował się w stronę sali. Nawet nie wiedział ile znaczyło dla niej to co zrobił. Prawdopodobnie dla wielu ludzi, w tym również dla niego było to zupełnie naturalne. Bezinteresowna pomoc - to jeden z elementów jakich brakowało w jej relacji z Ludmiłą.

Cały dzień próbowała z nim porozmawiać, złapać jakikolwiek kontakt. Jednak, zawsze gdy miała do niego podejść, ktoś jej przeszkadzał. Najpierw Camila, potem Fran, a teraz Diego. Nie miała im tego za złe. Zwłaszcza Francesce. W tym przypadku czuła się nawet winna. Jej najlepsza przyjaciółka lada chwila wyjeżdża do Włoch, a ona nie poświęca jej wystarczająco dużo uwagi. Jednak mimo najszczerszych chęci, nic nie umie na to poradzić. Jej myśli ciągle krążą wokół jednej osoby, osoby jaką jest Leon. Dlaczego nie może o nim zapomnieć? Dlaczego tak bardzo interesuje ją jego zdanie? Czemu wciąż szuka jego bliskości? - te pytania wciąż ją nurtowały, nie dając jej spokoju. Wiedziała, że...
- Violetta, co o tym sądzisz? - głos Diego wydarł ją z jej własnego świata, w którym przebywała już przez dłuższy czas.
- Ja...ja...sama nie wiem. - odpowiedziała zdezorientowana.
- Czy Ty mnie w ogóle słuchasz? Jesteś dzisiaj jakaś nieobecna. -  spojrzał na nią z wyrzutem.
- Przepraszam, to przez wyjazd Fran. Boję się, że ją stracę. Nie chce, żeby nasz kontakt się urwał...jest mi tak przykro. Nie wiem jak to się dalej potoczy. Czuję się trochę zagubiona. - to co mu powiedziała było tylko częściowym powodem jej zamyślenia. Nie mogła wyjawić mu całej prawdy, nie chciała go ranić.
- Nie przejmuj się, wszystko się ułoży. - mówiąc to chłopak ścisnął mocniej jej dłoń.
- Mam taką nadzieję. - odwzajemniła ucisk, jednak zdała sobie sprawę, że z jej strony jest to tylko pusty, nic nieznaczący gest.

Ostatnia lekcja właśnie dobiegała końca. Natalia jednak myślami była zupełnie gdzieś indziej. Odkąd przestała przyjaźnić się z Ludmiłą ludzie zachowywali się w stosunku do niej zupełnie inaczej. Byli dla niej mili, nie z obawy przed blondynką, ale dlatego, że doświadczali tego samego ze strony dziewczyny. Dopiero teraz zaczęła sobie zdawać sprawę, że jej była ,,przyjaciółka" wcale nie była przepustką do lepszego życia...ona była przeszkodą. Zastanawiała się jak mogła tego nie dostrzegać, jak mogła być tak ślepa. Nie chciała już o tym myśleć. To przeszłość. - nawet nie wiedziała skąd to stwierdzenia pojawiło się w jej głowie. Teraz wszystko będzie inaczej. Ona już nie jest tą samą Naty. Chciała się zmienić. Wiedziała, że jest na dobrej drodze. Jej uwagę zwróciło zamieszanie, które nagle zapanowało w klasie. Koniec zajęć. - pomyślała
- Chwila! Jeszcze jedno. Na tablicy ogłoszeń znajdziecie listę piosenek, które będziecie śpiewać na przyjęciu, o którym mówił Wam wczoraj Antonio. Przy wyborze utworów i ich wykonawców brałam pod uwagę przekaz utworów oraz Wasze indywidualne predyspozycje. Mam nadzieję, że nie będziecie zawiedzeni. A teraz już zmykajcie. - na twarzy Angie pojawił się uśmiech. Naty wyszła z sali i skierowała się w stronę tablicy. Postanowiła jednak zaczekać, nie miała zamiaru przedzierać się przez stojący przed nią tłum. Nagle dostrzegła znajomą twarz, postać kierowała się w stronę Angie, która właśnie szła do pokoju nauczycielskiego.
- Przepraszam, ale chyba musiała zajść jakaś pomyłka. To niemożliwe, ale nie ma mnie na liście wykonawców partii solowych. - Ludmiła była wyraźnie zirytowana tym faktem.
- Nie, jestem pewna, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. - głos nauczycielki był bardzo uprzejmy.
- Ale to niemożliwe, żeby ona dostała solową partię, a ja nie! -  rozwścieczona dziewczyna wskazała ręką właśnie na nią. Nata stanęła jak wryta. Ja i solówka? - pytała sama siebie.
- Ludmiło, słuchaj! Nie masz prawa oceniać innych. Jeśli przydzieliłam ją Natalii to znaczy, ze miałam ku temu powody. Tak już jest, zarówno w życiu jak i na scenie ważna jest pokora, a Tobie jej wyraźnie brakuje. Nie twierdzę, że brak Ci talentu, ale póki nie nabierzesz do siebie dystansu, nie osiągniesz sukcesu. Przykro mi. - po tych słowach Angie posłała brunetce uśmiech i zniknęła za drzwiami pokoju nauczycielskiego.
- A Ty lepiej miej się na baczności. - stwierdzenie, które padło z ust blondynki było pełne jadu.
Kiedy uczniowie zaczęli się rozchodzić, wreszcie zdecydowała podejść do tablicy. Jej oczom ukazała się zapisana kartka papieru. Pośród siedmiu piosenek, które były na liście, znalazła ,,Entre tu y yo", a obok swoje imię i nazwisko. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Wykonywała jedyną żeńską partię solową. Nawet o tym nie śniła. To był tak ważny moment dla Studio, że wątpiła, w to, iż ktoś tak przeciętny jak ona w ogóle będzie miał okazję pojawić  się na scenie. Jednak los się do niej uśmiechnął. Wiedziała, że nie może zawieść. Tylko, czy dam radę? - jej brak pewności siebie dał o sobie znak w najmniej odpowiednim momencie.

Violetta stała przy oknie, o które wciąż rozbijały się pojedyncze krople deszczu. Deszcz w Buenos Aires był niezmiernie rzadkim zjawiskiem. Może dlatego zawsze gdy padał czuła się nieswojo. Nie mogła się nad niczym skupić. Myślała o występie z okazji dwudziestopięciolecia . Miała podczas niego zaśpiewać aż trzy piosenki. ,,Ven y canta" razem ze wszystkimi, ,,Hoy somos mas", gdzie miała być głosem prowadzącym i ,,Podemos" w duecie z Leonem. ,,Podemos" -  ten utwór przywodził jej na myśl tyle wspomnień, przypominał o tak wielu wspaniałych chwilach. Leon skomponował go właśnie dla niej. Po jej policzku spłynęła łza. Właśnie miała ją wytrzeć, jednak ktoś ją w tym uprzedził.

Ahora sabes que
Yo no entiendo lo que pasa
Sin embargo se
Nunca hay tiempo, para nada

Zza jej pleców doszły ją pierwsze słowa piosenki. Federico zawsze wiedział jak poprawić jej humor. Odwróciła się i niezwłocznie dołączyła do przyjaciela:

Pienso que no me doy cuenta
Y le doy mil y una vueltas
Mis dudas, me casaron
Ya no esperare

Y vuelvo a despertar
En mi mundo
Siendo lo que soy

Y no voy a parar
Ni un segundo
Mi destino es hoy

Y vuelvo a despertar
En mi mundo
Siendo lo que soy

Y no voy a parar
Ni un segundo
Mi destino es hoy

Nada puede pasar
Voy a soltar, todo lo que siento
Todo, todo
Nada puede pasar
Voy a soltar, todo lo que tengo
Nada me detendrá

Ahora ya no se
Lo que siento, va cambiando
Y si el miedo que
Abro puertas, voy girando

Pienso que no me doy cuenta
Y le doy mil y una vueltas
Mis dudas, me casaron
Ya no esperare

Y vuelvo a despertar
En mi mundo
Siendo lo que soy

Y no voy a parar
Ni un segundo
Mi destino es hoy

Y vuelvo a despertar
En mi mundo
Siendo lo que soy

Y no voy a parar
Ni un segundo
Mi destino es hoy

Y vuelvo a despertar...
En mi mundo
Siendo lo que soy

Y no voy a parar (No quiero parar)
Ni un segundo (No voy a parar...)
Mi destino es hoy (No, no, no)

Y vuelvo a despertar (No voy a parar)
En mi mundo (No quiero parar...)
Siendo lo que soy (No, no, no quiero parar...)

Y no voy a parar (No, no, no quiero parar)
Ni un segundo (No voy a parar...)
Mi destino es hoy (No...!)

Nada puede pasar
Voy a soltar, todo lo que siento
Todo, todo
Nada puede pasar
Voy a soltar, todo lo que tengo
Nada me detendrá

Muzyka była lekarstwem na jej każde zmartwienie, była swojego rodzaju ostoją. Violetta wiedziała, że muzyka jest w niej, jest jej częścią. Nic tego nigdy nie zmieni. - pomyślała.
...........................................................................................................................
Chciałabym Was przeprosić za tak dużą ilość dialogów, która znalazła się w tym rozdziale. Sama nie wiem jak to się stało :( No nic, obiecuję, że postaram się, aby w następnej części było ich zdecydowanie mniej :) Wybaczcie również, że tak długo musieliście czekać, ale ostatnio moja wena zaczęła płatać mi figle. Potrzebowałam trochę inspiracji i tak się złożyło, że okazała się nią być Natalia.
P.S.1 - Mam nadzieję, że tak bardzo się na mnie nie gniewacie ^^
P.S.2 - Tak jak obiecywałam poprzednim razem - rozdział jest dłuższy :D

Buziaki - Diana :*

22 komentarze:

  1. JEJCIUNIU!
    Tak świetnie piszesz o Naty, że chciałabym to czytać, czytać i czytać. :D
    Obczajam, że będzie Naxi, więc oooooooo! <3
    Nie mogę się doczekać przyjęcia i duetu Leona i Violki. :D
    Będzie.... ciekawie. xD
    Czekam na next, bardzo, bardzo, bardzo.
    Przez ciebie chyba nie będę spała w nocy. :D
    P.S.: Bardzo mi się podoba, że tytuły rozdziałów to wyrywki piosenek z ,,Violetty" : D
    Buziaki! :*
    Xenia <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś taaka kochana <3 Cieszę się, że rozdział Ci się podobał :D Następny postaram się dodać jak najszybciej ^^ Proszę Cię spij, nie zniosę wyrzutów sumienia z powodu Twojej bezsenności :* A tak na serio to dziękuję :* Bardzo mi miło, jesteś cudowna <3
      Pozdrawiam, Diana :***

      Usuń
    2. Ja również nie mogę doczekać się duetu Leonetty :)
      Z każdym rozdziałem jest coraz lepiej. Żałuję, że dopiero teraz odkryłam ten blog.
      Zapraszam was do mnie :) -> ncleonyvilu.blogspot.com

      Usuń
  2. Mimo, że to dopiero drugi rozdział, ja już czuję, że to będzie świetne opowiadanie. Na pewno będę czytała każdy rozdział. Najbardziej przypadły mi do gustu fragmenty o Natalii. Czy dobrze myślę, że będzie Naxi? <3
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Czy będzie Naxi? - niczego nie mogę obiecać, to będzie trochę skomplikowane <3
      Diana :D

      Usuń
    2. Nie mów, że Cami się wmiesza? :D

      Usuń
    3. Eh, chyba lubisz trzymać ludzi w niepewności, prawda? :D

      Usuń
    4. Troszkę tak ^.^ Jestem zdania, że nutka tajemnicy zawsze się przyda :* Z nią jest ciekawiej ;)

      Usuń
  3. Gdy u Ciebie pojawia się nowy rozdział krzyczę: TAAAAAK!!!
    Krzyczę na cały dom!
    A rozdział powiem, że wspaniały!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny,genialny,cudowny i nie mam już słów żeby opisać twój geniusz! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział ;)! Mi tam duża liczba dialogów wcale nie przeszkadza :)Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Twoje opowiadanie jest ciekawsze niż serial w tym momencie :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Te dialogi są tak świetne jak cały rozdział i są jego atutem.
    Wspaniale, ciekawie i zachęcająco.
    Czego chcieć więcej? :)
    Naxi - hmm... Mam cichą nadzieję:*

    Po prostu Cud Miód i Malina - nic dodać nic ująć.

    Zapraszam -> http://fanka-violetty-opowiadanie.blogspot.com/

    Byłoby mi miło, jeśli raz na jakiś czas zerkniesz na moje wypociny i powiesz, co o tym myślisz, bo twoja opinia na pewno będzie dla mnie cenna.

    To tyle,
    nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.

    Pozdrawiam i życzę weny
    :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo, ale to bardzo mi się podoba. Jestem zachwycona.
    Viola jest z Diego, ale nie wierzę, że jest z nim szczęśliwa.
    Może Podemos na nowo połączy Leona i Violę?
    Czekam na kolejny :*
    [http://te-fazer-feliz.blogspot.com/]]

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj, Diana <3
    Najbardziej podobały mi się fragmenty z Naty. Były wspaniałe.
    Nie wiem, co jeszcze mogłabym tu napisać. xD
    Masz wielki talent, pamiętaj. :*
    Buziaki,
    M. ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. We wstępie dziękuję za komentarz na moim blogu. Bardzo mi miło. Dziwię się też trochę, że wcześniej nie wiedziałam o Twoim opowiadaniu, bo piszesz naprawdę dobrze. Jest jasno, przejrzyście, bez udziwnień, ogólnie bardzo czytelnie, a co najważniejsze - znikoma ilość błędów. Jeśli już to jakieś drobne, czy literowe, ale to może zdarzyć się każdemu. Nie ma narracji pierwszoosobowej, co też mi się podoba. Umiejętnie wcinasz w tekst przemyślenia bohaterów, zatrzymujesz się nad aspektami psychologicznymi postaci, nie jest to ani drętwe, ani lejące, bo dialogi przeplatane są z opisami sytuacyjnymi, co też jest dużym walorem estetycznym i odbiorcy lepiej się to czyta. Ogólnie rzecz biorąc - nie mam zastrzeżeń. Sama koncepcja opowiadania nie jest mi jeszcze znana, jednak da się zauważyć, że mamy do czynienia z wydarzeniami przybliżonymi drugiemu sezonowi serialu.

    Do samego rozdziału. Ach ta Viola. Ona i ta jej tęsknota za Leosiem. Za swoje niezdecydowanie powinna jak najdłużej być od niego odizolowana, aż w końcu naprawdę zrozumie, że lepszego chłopaka już nie znajdzie. Chociaż do Diego się przekonałam, to jakoś nie pasują mi do siebie z Violettą. Jestem bardzo ciekawa, jak u Ciebie będzie wyglądać cała ta historia, ten uroczy trójkąt miłosny, jak będziesz przedstawiać inne postaci (choć próbkę już mamy - Ludmiła i Naty na wieeelki plus!). No i zastanawiam się, czy dodasz jakieś własne wątki, czy jednak będziesz wzorować się tylko na serialu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, co napisać, bo nadal jeszcze nie jestem pewna, czy dzieje się to naprawdę, czy to tylko moja wyobraźnia płata mi figle ;) W najśmielszych snach nie spodziewałam się komentarza od Ciebie i do tego jeszcze tak pozytywnego. Usłyszeć coś takiego z Twojej strony - bezcenne :* Nie mam pojęcia co mogę jeszcze powiedzieć. Może po prostu - dziękuję. Mam nadzieję, że nie zawiedziesz się następnymi rozdziałami. Postaram się, żeby były lepsze od poprzednich.
      P.S. Jestem taka szczęśliwa ^.^
      Buziaki, Diana :*****

      Usuń
    2. Uważam, że każdy zasługuje na chwilę uwagi (a już zwłaszcza wtedy, gdy tą chwilę naprawdę poświęca drugiej osobie) - w końcu przeczytanie takiego rozdziału trwa zaledwie kilka minut. Niekiedy przeczytanie wszystkich rozdziałów na jakimś blogu (oczywiście jeśli nie ma ich bardzo dużo) zajmuje niewiele czasu. A myślę, że jest to bardzo ładna forma podziękowania za to, że Ty czytasz moje wypociny. Wiedz też, że chwalę Cię, bo na to zasługujesz. Zazwyczaj staram się dawać jakieś rady początkującym, ale Ty specjalnie ich nie potrzebujesz, bo dobrze sobie radzisz z klawiaturą, że się tak krotochwilnie wyrażę. Jedyne, co mogę Ci zaproponować, to "zubożanie" piosenek. Chodzi mi o to, że nie ma sensu zamieszczać w rozdziale całego utworu, w dodatku w oryginale po hiszpańsku, bo większość czytelników nie zna tego języka, a w najgorszym wypadku pomija ten fragment. Zamieszczanie jakiejś piosenki ma sens, gdy wybierasz jej kawałek, który pasuje do danej sytuacji przez Ciebie opisanej, łączy się z wątkiem, w pewien sposób go uzupełnia. Natomiast jeśli już koniecznie chcesz zamieścić całość, to warto wtrącać swoje "trzy grosze" między wersy. Wtedy sprawia to lepszy efekt wizualny i jednak ma znaczenie. I to na chwilę obecną byłaby jedyna rada z mojej strony.

      Niecierpliwie wyczekuję kolejnego rozdziału ;)

      Usuń
  10. Uwielbiam Naxi <3 a ty piszesz o nich tak cudownie że ahhh ...
    Będę czytać , i już jestem twoją stałą czytelniczką :)
    Teraz się spieszę,ale przy następnym rozdziale dodam dłuższy komentarz xd
    Masz talent i podoba mi sie twój styl pisania :)
    Maja ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na mojego bloga http://violetta-superdziewczyna.blogspot.com/
    Twój jest super!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniale piszesz! Jeszcze trochę i będziesz jedną z najlepszych bloggerek. Ja, to się mogę tylko od Ciebie uczyć... :)
    Zapraszam do mnie. Dosłownie przed sekundą dodałam nowy rozdział.
    Teraz zmykam spać bo jest za 5 jedenasta. XD
    Dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
  13. To takie piękne! Popłakałam się nad tym jak ślicznie to robisz! :) Życzę dużo weny, czytelników i pomysłów!
    SALUDOS, Vielet <3

    OdpowiedzUsuń