sobota, 14 września 2013

,,Jestem tylko sobą"



Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedmioma dolinami żył pewien książę. Książę ten był niezwykle przystojny. Wysoki o brązowych włosach i zielonych oczach, które zawróciły w głowie nie jednej z młodych dziewcząt, zamieszkujących ów królestwo. Jednak książę nie zwracał na nie uwagi. Był zbyt zaabsorbowany królewną z pobliskiej krainy. Nic w tym zresztą dziwnego. Była to piękna dziewczyna o mlecznej cerze, pełnych, czerwonych jak krew ustach i długich blond włosach. Większość młodych dam mogło jedynie pozazdrościć jej urody . Jeśli spojrzeć na nią powierzchownie, można byłoby rzec, że jest ona idealna. Tak też myślała sama królewna. Jednak bardziej wnikliwy obserwator zauważyłby, że nie była ona taka jak wydawałoby się na pierwszy rzut oka. Królewna była bardzo kapryśna i arogancka. Obnosiła się ze swoim bogactwem i urodą. Swoje damy dworu, w tym nawet tą, z którą wychowywała się od maleńkiego, traktowała jak służące. Chciała, aby były na każde jej zawołanie, spełniały każdą jej zachciankę. Królewna była jedynaczką przez co król i królowa całą swoją uwagę poświęcali właśnie jej.

Z każdym dniem, pod wpływem królewny, królewicz stawał się coraz bardziej podobny do niej. Przestawał być tym miłym, wesołym chłopcem, który zawsze gotów był do pomocy. Wcześniej nie straszna była mu żadna praca. Lubił chadzać na polowania, był dobrze wychowany. Z upływem czasu przestał opuszczać zamek. Jego jedynym zajęciem było spacerowanie po królewskich ogrodach u boku blondwłosej. Przestał interesować się królestwem i jego mieszkańcami. Zaniedbywał również przyjaciół z dziecięcych lat.
Król i królowa zaczęli bardzo martwić się o syna. Nie mogli zrozumieć, dlaczego młodzieniec tak bardzo się zmienił. Czuli, że zaczynają tracić swoje dziecko. Nie mogli do tego dopuścić. Problemem było jednak to, że byli kompletnie bezradni, nie wiedzieli co mogą uczynić.

W tym samym czasie do ów królestwa powrócił jeden z baronów wraz ze swoją córką. Dziewczyna była prześliczna. Miała różaną cerę, duże brązowe oczy i takiego samego koloru włosy. Jej niespotykanie delikatna uroda w połączeniu z niezwykle dobrym sercem sprawiały, że można było porównać ją do anioła. Nawet jeśli nazwalibyśmy ją aniołem, wcale nie byłoby to mylnym stwierdzeniem.
Już  od pierwszego dnia, w którym pojawiła się w królestwie zyskała sympatię i życzliwość innych mieszkańców. Nie ma się też czemu dziwić. Była uprzejmą, taktowną, młodą damą, gotową zawsze służyć innym pomocą. Bawiła się z dziećmi sąsiadów, czytywała im książki, bo należy wspomnieć, że była ona niezwykle inteligenta, już w młodym wieku opanowała umiejętność pisania i czytania. Codziennie przechadzała się uliczkami miasteczka nucąc pod nosem przepiękne melodie, a jej głos był tak cudowny i czysty, że bez problemu docierał do ludzkich serc. Niósł ze sobą miłość, szczęście i ukojenie. Odziedziczyła go po matce, która niestety zmarła, gdy dziewczyna była mała. Kobieta bardzo kochała córkę, były ze sobą bardzo związane. To zaskakujące ile dobra, mogła sprawiać jedna mała osóbka, która tak wiele wycierpiała w swoim, krótkim dotychczasowym życiu. Gdyby nie jej ojciec na pewno teraz byłaby zupełnie inna. On jednak dawał jej tyle miłości, kochał ją za obydwoje rodziców.

Pewnego dnia, gdy książę wracał do zamku jego uszu dobiegła piękna melodia. Zatrzymał się. Próbował zlokalizować jej źródło, jednak pomimo usilnych starań jego wysiłek okazał się próżny. Za każdym razem, gdy myślał, że jest już blisko, dźwięk piosenki cichł. Młodzieniec ze smutkiem i rozczarowaniem porzucił dalsze, bezsensowne poszukiwania. Jednak po tym zdarzeniu odczuwał w sercu pewnego rodzaju pustkę. Słowa piosenki cały czas rozbrzmiewały w jego głowie.

Nie jestem ptakiem, który lata,
I nie maluję obrazów.
Nie jestem rzeźbiarzem, poetą.
Jestem tylko, kim jestem...

Tak bardzo chciał poznać jej dalszy ciąg, oraz osobę, do której należał ten piękny, melodyjny głos. Chciał już zawsze go słyszeć. Wiedział, że musi odnaleźć jego właścicielkę. Był pewien, że inaczej nie zazna szczęścia.

Baron i jego córka przybyli na audiencję u króla, gdyż ten postanowił przywitać nowo przybyłych. Zasłużonych dla swego królestwa monarcha godnie nagradzał. Tak też było w przypadku barona. Należy tu wspomnieć, że baron ów miał nie lada zasługi w kwestii dyplomacji. W sali czekali na nich władca wraz z żoną i synem. Po uroczystym odznaczeniu, przyszedł czas na ucztę. Stoły zostały zastawione najznakomitszymi przysmakami. Po poczęstunku, królowa poprosiła księcia, aby oprowadził dziewczynę po zamku. Młodzieniec uczynił to z wielką przyjemnością.
- Posiadłość waszej wysokości jest przepiękna. - powiedziała, gdy usiedli na jednej z ławek znajdujących się w ogrodzie.
- Muszę przyznać panience rację. Nie łatwym zadaniem jest utrzymać wszystko w takim stanie. Wielu ludzi musi nad tym ciężko pracować. - sam nie wiedział skąd wzięło się w nim tyle uprzejmości w stosunku do niej. Jednak było w niej coś takiego, co kompletnie go oczarowało.
- Naturalnie. Rozumiem. - uśmiechnęła się. Była zaskoczona jego postawą. Po tym co usłyszała od ludzi, nie spodziewała się, że będzie tak miły. Nagle jej oczom ukazała się przepiękna fontanna.
- Nad czym, panienka tak myśli? - książę zauważył błysk, który pojawił się w jej oku.
Ona jednak nie odpowiedziała. Chwyciła jego dłoń i pobiegła w kierunku wcześniej wspomnianej fontanny. Był wyraźnie zdezorientowany jej zachowaniem. Mimo to, nie opierał się. Pobiegł za nią.

Od tej pory książę spędzał z dziewczyną coraz więcej czasu. Wspólnie chadzali na spacery, pomagali ludziom, czytali dzieciom. Na nowo odkryła w nim osobę, którą był przedtem. Taki obrót spraw jednak bardzo nie podobał się blonwłosej księżniczce. Była już prawie pewna, że książę zostanie jej mężem, a tu nagle pojawia się zwykła dziewczyna, która  może popsuć jej szyki. Nie zamierzała tak łatwo się poddać. Miała zamiar zrealizować swój plan. Idealną ku temu okazją okazał się bal, organizowany na osiemnaste urodziny księcia. Zostały zaproszone na niego wszystkie młode damy. Król i królowa sądzili, że już pora, aby książę znalazł sobie żonę. Jednak serce królewicza było już zajęte. Kłopot tkwił tylko w tym, że sam nie wiedział kim jest jego wybranka. Pamiętał tylko jej głos, piękny, melodyjny, czysty, niczym najpiękniejsza muzyka świata. I jeszcze słowa tej piosenki, piosenki, która tak bardzo zapadła w jego pamięci.

Nadszedł dzień balu. Wszyscy goście zaczęli się zjeżdżać. Książę osobiście powitał każdego z nich. Skrycie liczył na to, że pojawi się też dziewczyna, którą słyszał tamtego pamiętnego dnia. Nie miał jednak pojęcia jak ją rozpoznać.
W drzwiach stanęła królewna o blond włosach. Wyglądała wyjątkowo pięknie. Długie włosy lekko opadały na jej ramiona, a cudowna, pomarańczowa suknia mieniła się, pod wpływem odbijających się od niej świateł.  Posłała królewiczowi promienny uśmiech, po czym dostojnym krokiem udała się w jego stronę.
- Witaj książę. Pozwolisz tutaj tak stać pięknej młodej damie, kiedy gra tak wspaniała muzyka i wszyscy bawią się w najlepsze? - spytała.
- Przepraszam Waszą wysokość, gdzież moje maniery. Czy zechcesz uczynić mi ten zaszczyt i ze mną zatańczysz? - królewicz wyciągnął rękę w jej stronę. Zaczęli tańczyć. Należy przyznać, że oboje prezentowali się bardzo dobrze.

Dziewczyna już od dłuższego czasu szukała księcia. Chciała złożyć mu urodzinowe życzenia. Wreszcie go znalazła. Jednak wcale nie była zadowolona z widoku, który zobaczyła. Młodzieniec w najlepsze bawił się w towarzystwie księżniczki. No tak, bo kim ona niby była, żeby móc równać się z osobą z królewskiego rodu? Była zwykłą dziewczyną, w której żyłach wcale nie płynęła błękitna krew. Nie mogła już dłużej na to patrzeć. Zaczęła szybko podążać w stronę wyjścia. Jak oni ładnie razem wyglądają. Na pewno już niedługo będziemy świadkami połączenia obu królestw. - słyszała szepty bawiących się ludzi.

Królewicz wyszedł na zewnątrz. Postanowił zaczerpnąć świeżego powietrza. Przez cały wieczór nie udało mu się znaleźć tego kogo szukał. Gdy już całkowicie tracił nadzieję, zdarzyło się coś zupełnie niespodziewanego. Usłyszał ją.

Nie jestem ptakiem, który lata,
I nie maluję obrazów.
Nie jestem rzeźbiarzem, poetą.
Jestem tylko, kim jestem

Z gwiazd nie umiem czytać,
I księżyca nie zniżę,
Nie jestem niebem, ani słońcem...
Jestem tylko sobą.

Niezwłocznie udał się w stronę, z której dochodził dźwięk. Ten głos śnił mu się każdej nocy. Pędził ile sił w nogach. Nie mógł znowu pozwolić jej odejść. Tylko ona mogła wypełnić pustkę w jego sercu. Zatrzymał się przy fontannie. Jego oczom ukazał się najpiękniejszy widok na świecie. W najśmielszych snach nie marzył o tym, że ją wreszcie odnajdzie, a tymczasem ona była tak blisko. Widywał ją każdego dnia, nie zdając sobie sprawy, że to ona jest tą, której szuka.

Ale są rzeczy, które wiem.
Chodź tu, a pokażę Ci.
W twoich oczach mogę zobaczyć
Co możemy osiągnąć
spróbuj sobie to wyobrazić.

Dziewczyna usłyszała jego głos. Odwróciła się. Stał tuż za nią. Dzieliły ich jakieś trzy metry. Oboje podeszli bliżej siebie.

Możemy malować, kolorami duszy
Możemy krzyczeć
Możemy latać, nie mając skrzydeł
Bądź słowami mojej piosenki
I rzeźbij mnie w swoim głosie

Nie jestem słońcem kryjącym się w morzu
Nic na to nie poradzę
Nie jestem księciem księciem

Tylko sobą.

Te wersy zaśpiewali już wspólnie. Książę spojrzał na dziewczynę.
- To Ty, to Ciebie szukałem. - powiedział, chwytając ją za rękę.
- Ależ Wasza wysokość, ja nie jestem z królewskiego rodu. - w jej oczach pojawiły się łzy.
- To nie ma najmniejszego znaczenia. Nie obchodzi mnie, czy jesteś księżniczką, czy nią nie jesteś. Ważne jest to, że wreszcie Cię odnalazłem. Tylko Ciebie kocham i  to właśnie z Tobą chcę być. Zakochałem się dwa razy, raz w głosie, którego właścicielki nawet nie widziałem, a później w dziewczynie, która na nowo pokazała mi świat. Teraz okazuje się, że one to Ty, jedna osoba. - po tych słowach ich usta złączyły się w pocałunku. Byli dla siebie całym światem.  Nie liczyło się nic poza nimi. Razem mogli wszystko.

Już niedługo całe królestwo świętowało ślub dwójki młodych ludzi, których połączyła muzyka. Ta historia pokazuje nam, że nieważne z jakiego otoczenia pochodzimy, z jakiego stanu, bo istotne jest tylko to, jacy jesteśmy, to co mamy w środku.

Teraz rola w tym moja jako narratora, aby wypowiedzieć to magiczne zdanie i zakończyć opowiadanie:
ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE!

....................................................................................................................

A to taka mała niespodzianka z okazji miesięcznicy :D Dedykuję ją wszystkim, którzy wciąż są ze mną, czytają moje wypociny, cierpliwie czekają na każdy nowy rozdział. Wiem, że już to mówiłam, ale powiem jeszcze raz. Kocham Was <3

P.S.1. Nie wyszło to tak jak bym chciała, ale się starałam. Przepraszam Was za to bardzo. Niestety nie zostanę bajkopisarką. No nic, mówi się trudno ;)

Wasza Diana ;***

9 komentarzy:

  1. ojeeeeej, jakie to śliczne! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko! To jest wspaniała, naprawdę świetne! <3
    Zapraszam do siebie, na nowy rozdział. :
    violetta-and-her-world.blogspot.com
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi miło, że Wam się podobało :D Chociaż w moim mniemaniu nie wyszło tak jak miało wyjść :(
    Buziaki, Diana ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Diana, Diana, Diana. No, co ja z Tobą mam, co?
    Znowu mnie zachwyciłaś. W sumie nie tyle co zachwyciłaś, a oczarowałaś. Kocham bajki, uwielbiam ten magiczny motyw, który wplotłaś do swojego Parta. Plus dla Ciebie. Duży plus. Bajki pozwalają przenieść się w nam krainę Magii i Szczęścia. Pozwalają nam chociaż na chwilę zapomnieć o trudzie życia, o tym, że każdego dnia musimy zmagać się z jakimiś trudnościami.
    W swojej bajce pokazałaś, że nie zawsze wygląd jest na pierwszym miejscu. Ukazałaś, że można oczarować duszą, głosem, a nie pięknym spojrzeniem i długimi nogami. Szkoda, że w rzeczywistości, co innego jest ważne, ale nie będe teraz o tym pisać. Doskonale ukazałaś także jaki wpływ na Leona miały dwie dziewczyny. Lu - księżniczka - zadufana w sobie, która nie widziała nic poza czubkiem własnego nosa i Vilu - po prostu zwykła dziewczyna. Obie miały zupełnie inny wpływ na Leona. Lu sprawiła, że stał sie arogancki, zadufany w sobie i po prostu stał się gburem, który miał gdzieś innych. Natomiast Vilu, a raczej jej głos sprawił, że wracał dawny Leon, że znowu stał się dobrym chłopakiem.
    W sumie tak myślę i dochodzę do wniosku, że Leon zakochał się w dwóch dziewczynach w ''tajemniczej'' o pięknym głosie i w Violettcie, która wprowadziła do jego życia świeżość, radość i kolory.
    I na sam koniec.
    Tak.
    Najważniejsze jest to, co mamy w sercu, a nie to, czym jesteśmy ''pokryci''.
    Kochana, dziękuje Ci za tak wspaniały Part. Dziękuje:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Akurat w głośnikach leci ,,Podemos".
    Przypadek? Nie sądzę. :D
    Ale tak bez żartów to... To buło piękne.
    Wszystko przeistoczyłaś w bajkę i po prostu... no nie ma słów, Diano.
    Jesteś niesamowita, po prostu. :D Najlepsza!
    X. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. śliczny ♥ piękny ♥ obserwuję

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale ja się nagimnastykowałam, żeby znaleźć chwilę i nadrobić moje małe zaległości u Ciebie.

    Kochana, rozdział napisany bajkowo! Jak przystało na bajkę. Stanowczo mam słabość do takich historii, zawsze chętnie wracam do starych, dobrych baśni. W Twojej bajce wszystko jest na miejscu: typowy dla tego gatunku początek, piękny książę, zadufana w sobie księżniczka i zwykła, szara myszka, która ostatecznie zostaje wybranką pięknego księcia. Jest i morał - taki prawdziwy, poruszający. A na koniec, oczywiście, żyli długo i szczęśliwie.

    Powiem tyle: świetna robota! Jestem zachwycona. Piosenkę też wplotłaś idealnie, idealnie dobrałaś wersy.

    Magicznie, Diano, magicznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zostałaś nominowana do LBA !
    ( moje-opowiadanie-o-violettcie.blogspot.com )

    OdpowiedzUsuń
  9. O jejku! Diano!
    Od teraz to jest moja ulubiona bajka!
    Juz samo to, ze tak genialnie wpletlas tu Podemos sprawia, ze gdybym mogla przyznalabym Ci za to Nobla! MAGIA, MAGIA i jeszcze raz MAGIA!
    Oczywiscie motyw milosci, ktory tu sie pojawia jest przeuroczy, zachwycajacy...
    Jedyna wada tego opowiadanie jest to, ze teraz wszyscy popadniemy przez Ciebie w kompleksy XD
    No po prostu cudo! Przepraszam, ze nie napisze czegos bardziej sensownego, ale ja po prostu nie doszlam jeszcze do siebie, a chce zostawic Ci komentarz i udowodnic, ze jestes po prostu Czarodziejka w tym co robisz! Kocham Cie za to i mysle, ze nie tylko ja ;D

    Weny, abys czesciej mogla nas zaszczycac takimi cudownymi opowiesciami.
    Juz czekam i nie przestane.



    Dulce

    OdpowiedzUsuń